Nowa bitwa o GMO

Posłowie są po pierwszym czytaniu ustawy o organizmach modyfikowanych genetycznie (GMO) i już wiadomo, że sprawa ta będzie jednym z najgorętszych tematów posiedzeń parlamentu w 2010 roku. Projekt przedłożony przez rząd ma, jak zapewniał choćby premier Donald Tusk, położyć tamę niekontrolowanej uprawie GMO – głównie modyfikowanej kukurydzy – w naszym kraju. Ale wielu niezależnych ekspertów i naukowców przekonuje, że ustawa w rządowym kształcie tego nie zapewni, wręcz przeciwnie, stworzy warunki do ekspansji roślin modyfikowanych. A to wielce ryzykowne, bo istnieje wiele zagrożeń dla przyrody i człowieka związanych z GMO.

Nad ustawą pracować teraz będą posłowie z dwóch komisji sejmowych: rolnictwa i środowiska. Najpóźniej 7 lutego 2010 r. przedstawią oni sprawozdanie i w Sejmie będzie się mogło odbyć drugie czytanie projektu ustawy. Jeśli zyska on akceptację, to po wprowadzeniu ewentualnych poprawek dojdzie do trzeciego czytania, czyli głosowania. Potem ustawa trafi do Senatu, a później do prezydenta do podpisu. Trudno jest w tej chwili orzec, ile czasu zajmie cały proces legislacyjny, a trzeba pamiętać i o tym, że Lech Kaczyński może ustawę zawetować lub skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego, co jeszcze bardziej opóźniłoby jej wejście w życie. Sprawa GMO będzie zapewne przez wiele miesięcy rozgrzewać publiczną debatę, bo wciąż podnoszonych jest wiele argumentów przeciwko wysiewaniu nasion roślin modyfikowanych, czyli uwalnianiu GMO do środowiska.


Większe dochody


Jak określa definicja organizmu modyfikowanego genetycznie – jest to organizm, w którym materiał genetyczny został zmieniony w sposób niezachodzący w warunkach naturalnych, czyli doszło do tego na skutek eksperymentów laboratoryjnych. W przypadku ustawy, o której mowa, chodzi o „sztuczne ulepszanie” roślin, które dzięki wstawieniu np. genu zwierzęcego stają się odporniejsze na choroby, pasożyty. Gatunki GMO są stosowane nie tylko przy uprawie kukurydzy i soi (te rośliny są najczęściej wymieniane w kontekście ustawy), lecz także w produkcji wielu gatunków warzyw. Oczywiście, wiele z nich jest w fazie laboratoryjnych eksperymentów, jeszcze ich nie skierowano do rolnictwa, ale biorąc pod uwagę postęp w badaniach genetycznych, naukowcy będą wkrótce w stanie „ulepszać” praktycznie każdą roślinę uprawną.

Zwolennicy, obrońcy GMO podkreślają, że nie ma jednoznacznych dowodów na to, iż takie organizmy są groźne dla środowiska i człowieka. A ich uprawa mogłaby szybko spowodować wzrost produkcji żywności na świecie, co w wielu państwach pozwoliłoby skutecznie walczyć z głodem. W tej chwili bowiem miliony ton zbóż, warzyw i owoców jeszcze przed czasem zbiorów niszczeje przez suszę, choroby i szkodniki. Natomiast dzięki wszczepieniu nowych genów rośliny nabierają odporności na wszystkie te czynniki. W Polsce podaje się przykład modyfikowanej kukurydzy MON 810 (jedyny taki organizm dopuszczony do uprawy na terenie UE, którego nasiona wyprodukował amerykański koncern Monsato) odpornej na choroby wywoływane przez stonkę kukurydzianą. Trudno uchronić uprawy tradycyjnej kukurydzy od stonki. I wielu rolników ten argument przekonuje, bo wysiewając MON 810, unikają strat w uprawach. To zaś oznacza potencjalnie wyższe dochody z produkcji rolnej.


Więcej szkód niż pożytku


Ale argumenty ekonomiczne nie przekonują do GMO większości Polaków i większości samych rolników, którzy są przeciwni organizmom modyfikowanym. Badania nad skutkami wysiewania GMO są prowadzone zbyt krótko, aby wyciągnąć z nich wiążące wnioski. Ale największe potencjalne niebezpieczeństwo jest związane z tym, że w laboratoriach dochodzi do takiego łączenia genów, które w przyrodzie nie występuje. Gen zwierzęcy czy nawet ludzki można wprowadzić do rośliny jedynie sztucznie. I nie wiemy, jakie to skutki spowoduje w przyszłości, tym bardziej że już teraz podawane są bardzo niepokojące wyniki badań dotyczące kukurydzy MON 810.

Okazuje się, że wytwarzane przez tę roślinę toksyczne białko Cry1Ab zwalcza nie tylko szkodniki niszczące kukurydzę, lecz także inne organizmy żywe, w tym także pożyteczne pszczoły miodne. Szereg badań laboratoryjnych, w czasie których badano wpływ modyfikowanej kukurydzy na gryzonie i ptaki, wskazuje na to, że są one bardziej narażone na groźne choroby i wzrasta u nich śmiertelność. Obserwacje te dotyczą już także niektórych zwierząt hodowlanych karmionych paszami z dodatkiem GMO.

Ale to, czego obawiają się rolnicy, to ryzyko zanieczyszczenia tradycyjnych upraw przez nasiona roślin modyfikowanych. Tworzenie stref buforowych wokół plantacji GMO nic nie da, bo przecież pyłki i nasiona mogą być przenoszone przez wiatr, zwierzęta czy człowieka (np. na ubraniu) na wiele kilometrów i w ten oto sposób może dochodzić do skażenia innych upraw i środowiska. Z tego powodu w krajach zachodnich odnotowywano przypadki zanieczyszczenia także części upraw ekologicznych. Rolnicy tracili wówczas certyfikaty ekogospodarstwa, co wpędzało ich w finansowe tarapaty i groziło nawet bankructwem.


Wprowadzić zakaz?


Dlatego wiele krajów UE wprowadziło zakaz wysiewu GMO (np. Austria, Niemcy, Francja, Grecja, Włochy) lub planuje to zrobić. Nasz rząd nie proponuje wprowadzenia takiego zakazu (wg nieoficjalnych informacji powierzchnia upraw kukurydzy MON 810 w naszym kraju wyniosła w 2009 r. co najmniej 3 tys. hektarów, rząd jednak tego nie kontroluje, choć jest obowiązek zgłaszania każdej takiej uprawy), ale ma obowiązywać szereg obostrzeń, co w praktyce sprowadzi się do zablokowania wysiewu modyfikowanych roślin. Dzięki temu i wilk ma być syty, i owca cała, bo nie narazimy się na protesty i działania KE (Bruksela jest za swobodnym wysiewaniem MON 810), a i tak zablokujemy GMO. Co się jednak stanie, gdy ustawa będzie nagminnie obchodzona i powierzchnia upraw modyfikowanej kukurydzy zacznie rosnąć jeszcze szybciej niż dotąd?


Krzysztof Losz

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl