Krwawe baśnie Aliny Całej (cz.1)

Od paru stuleci baśnie niemieckich braci Grimm wiodą zdecydowany prym pod wzglądem liczby krwiożerczych pomysłów wymyślonych przez bajkopisarzy.

I oto dziś w Polsce znalazła się osoba – Alina Cała z Żydowskiego Instytutu Historycznego, która zapragnęła przewyższyć braci Grimm, swą makabreskową pomysłowością.


Ale cóż, Cała jest tysiąckrotnie mniej zdolna od wspomnianej pary niemieckich braci i płód pióra drukowany przez nią w styczniowym numerze żydowskiego miesięcznika „Midrasz” okazał się dość poczwarny. Mimo to i tak nadaje się do straszenia okrucieństwami nie tyle dzieci, co dorosłych amerykańskich Żydów po przypuszczalnie szybkim przełożeniu na angielski. Tak jak zrobiono w polskim MSZ z polakożerczym wywiadem Całej dla „Przekroju”.

W „Naszym Dzienniku” z 6 lutego szerzej pisałem już o nikczemnym ataku Całej na słynną pisarkę katolicką Zofię Kossak. Dziś zajmę się niegodnymi treściami paszkwilu Całej w odniesieniu do obrazu sytuacji Żydów w II Rzeczypospolitej. Obraz ten wypełnia pierwszą część jej artykułu publikowanego w styczniowym „Midraszu” pod wielce mylącym tytułem: „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata. Trudne ratowanie i gorycz”.


Paszkwil na II Rzeczpospolitą


Akcentowałem już niejednokrotnie, że my, Polacy, płacimy bardzo dużą cenę za brak polskiej szkoły badań stosunków polsko-żydowskich i za ich niemal całkowite zdominowanie przez najczęściej bardzo tendencyjnych badaczy żydowskich. Widać to szczególnie wyraźnie właśnie przy urabianym od dziesięcioleci nader zdeformowanym obrazie stosunków polsko-żydowskich w II Rzeczypospolitej, równie kłamliwym, jak powtarzające się zafałszowania obrazu stosunku Polaków do Żydów w czasie wojny. Postanowiłem więc w tym artykule zająć się gruntownym obaleniem antypolskich fałszów Całej głównie poprzez przypomnienie informacji faktograficznych podawanych przez jakże odmiennych od niej, prawdziwie uczciwych autorów.

Alina Cała w swym tekście kreśli w sposób godny stalinowskich pismaków nader ponury obraz II Rzeczypospolitej. Postępuje wyraźnie w myśl zasady, którą Bohdan Urbankowski zdefiniował niedawno określeniem: „Nie kłam! Pozwól, żeby słowa kłamały za Ciebie!”. Z tekstu Całej wyłania się apokaliptyczny obraz ciemnogrodzkiej, antysemickiej nocy, która rzekomo spajała dzieje II Rzeczypospolitej. Czegóż tam się nie dowiadujemy o rzekomym zaszczuwaniu w ówczesnej Polsce biednych, poniewieranych przez Polaków Żydów! Według Całej, od śmierci Piłsudskiego antysemityzm zdominował niemal całą polską scenę polityczną, za wyjątkiem lewicy, a w szczególności zmarginalizowanych przez Stalina polskich komunistów. Przez Polskę lat 1935-1937 przeszła fala ponad 100 pogromów. Narodowa młodzież wyżywała się w „urządzaniu sobie nie tylko nocy, ale i dni kryształowych” (dojść przejrzysta haniebna aluzja Całej do zorganizowanej przez nazistów potwornej „nocy kryształowej” w Niemczech w 1933 r., gdy zamordowano 91 Żydów). Zdaniem Całej, „wszystkie” polskie periodyki religijne „posługiwały się schematami antysemickimi i rasistowskimi” i „niejednokrotnie gloryfikowały Hitlera i jego politykę wobec Żydów”. Co więcej, „wysuwały też projekty antyżydowskich ograniczeń, czasem idące dalej niż te wdrażane w III Rzeszy”. Czyli polscy katoliccy antysemici i rasiści byli nawet bardziej antysemiccy i krwiożerczy od Hitlera i III Rzeszy! Oskarżeniami o „antysemityzm religijny” Cała nader „hojnie” obdarza przeróżne czasopisma katolickie, od jezuickiego „Przeglądu Powszechnego” po redagowane przez ks. Stefana Wyszyńskiego (późniejszego Prymasa Polski) „Ateneum Kapłańskie”. Dowiadujemy się również, jakoby to polscy publicyści antysemiccy pospieszyli się z wymyśleniem na długo przed okupacją hitlerowską w Polsce takich metod „rozwiązania kwestii żydowskiej”, jak „eksterminacja”, „likwidacja” etc.

Cała ze szczególną furią atakuje Kościół katolicki w Polsce, jakoby głównego odpowiedzialnego za antysemityzm rzekomo szalejący w II Rzeczypospolitej. Cynicznie milcząc o jednoznacznym napiętnowaniu przez polskich hierarchów na czele z Prymasem Polski Augustem Hlondem jakiegokolwiek przejawu użycia siły wobec Żydów, akcentuje, jakoby „wielu duchownych usprawiedliwiało przemoc wobec Żydów”. Autorka z Żydowskiego Instytutu Historycznego zdaje się bez reszty obsesyjnie opanowana tylko jedną, za to wszechogarniającą ją pasją – myślą o tym, jak bardziej oczernić Polaków! W całym tekście Całej nie znajdujemy nawet jednego zdania wskazującego na jakiekolwiek pozytywne zdarzenie w odniesieniu do losów Żydów w II Rzeczypospolitej.


Uczciwi Żydzi o II Rzeczpospolitej


Porównajmy kreślony przez fałszerkę Całą oszczerczy obraz losu Żydów w

II Rzeczypospolitej z jakże przeczącą tego typu wizjom oceną uczciwych żydowskich autorów. Oto, co pisał na przykład jeden z najsłynniejszych w skali światowej współczesnych historyków żydowskich profesor Ezra Mendelsohn: „Jeżeli chodzi o stronę żydowską, to powinniśmy przyznać, że wiele zawdzięczamy Polakom. Przede wszystkim mamy dług wdzięczności wobec polskiej wolności, która pozwoliła Żydom w latach 1920-1930 uczestniczyć w polityce, otwierać szkoły i pisać, tak jak chcieli (…). Międzywojenna Polska była względnie wolnym krajem” (Por. tekst E. Mendelsohna w książce „The Jews in Poland”, Kraków 1992, s. 138).

Przypomnijmy również, co powiedział w wywiadzie dla „Plus-Minus” w „Rzeczpospolitej” z 15-16 stycznia 2000 r. taki autorytet naukowy, jak profesor Jakub Goldberg z Izraela, doktor honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego. Słynny historyk żydowski stwierdził wówczas bez ogródek: „Często tłumaczę, że nie wiem, czy Żydom w Polsce było dobrze, ale było lepiej aniżeli gdzie indziej. Przepraszam, w okresie międzywojennym tylko w Czechosłowacji było im lepiej niż w Polsce”. Komentując te słowa prof. Goldberga, przypomnę jednak, że w odróżnieniu od Polski w Czechosłowacji było o wiele mniej Żydów.

Warto przypomnieć również, jak oceniał w 1936 roku sytuację Żydów w II Rzeczypospolitej naczelny rabin Imperium Brytyjskiego dr Józef Herman Hertz. We wstępie do wydanego wówczas w Polsce wyboru jego myśli o żydostwie dr Hertz stwierdził m.in.: „Polsce, która utrzymuje największą liczebność zaludnienia żydowskiego wśród wszystkich krajów Europy, przysługuje hegemonia między współczesnymi narodami odnośnie do tolerancji dla jej żydowskich mieszkańców”. (Por. J.H. Hertz: „Myśli żydowskie oraz myśli o żydostwie”, Warszawa 1936, s. XVIII). Z kolei w dzienniku niemieckiego Żyda z Wrocławia Waltera Tauska czytamy w zapisku pod datą 1 maja 1933 r.: „Rząd Polski jest na wskroś filosemicki i to mówi samo za siebie” (W. Tausk, Dżuma w mieście Breslau, Warszawa 1973, s. 93).

Faktem jest, że przez cały okres międzywojenny tak oczerniana przez Całą Polska pozostawała dla Żydów największym centrum rozwoju ich kultury w Europie, krajem swobodnego rozwoju żydowskiej prasy, wydawnictw i szkolnictwa, licznych partii żydowskich i organizacji społecznych.


Inne świadectwa


Najsłynniejszy zagraniczny badacz dziejów Polski prof. Norman Davies pisał w „Bożym igrzysku” (Kraków 1998, t. 2, s. 336): „Jeśli chodzi o prawdziwą przemoc i gwałt, Żydzi nie doświadczyli niczego, co dałoby się porównać z dokonywanymi przez rząd sanacyjny brutalnymi pacyfikacjami buntowniczych chłopów czy ukraińskich separatystów; nigdy też nie spotkały ich ataki porównywalne z tymi, jakie skierowano przeciwko ich rodakom w sąsiednich Węgrzech, Rumunii, Niemczech czy na Ukrainie” (a więc w krajach, w których było o wiele mniej Żydów niż w Polsce). Podobne opinie zagranicznych obserwatorów sytuacji w Polsce można by długo mnożyć. Oto, co pisał na ten temat obiektywny obserwator z Zachodu – R.L. Buell, autor wydanej w 1939 r. książki „Poland, key to Europe” (Polska, klucz do Europy): „Podczas gdy niektórzy Żydzi twierdzą, że rząd przeszkadza w asymilacji, niewiele jest wątpliwości, że najpotężniejszym czynnikiem oddzielającym Żydów od Polaków jest typ ortodoksji, która dominowała u wielkiej części żydowskiej ludności. Zagraniczny obserwator jest bez wątpienia uderzony przez gotowość zwykłego Polaka do akceptowania zasymilowanego czy ochrzczonego Żyda jako równego sobie. W departamentach rządu, w armii, w bankach i gazetach znajdują się ochrzczeni Żydzi na ważnych stanowiskach. Klasa, która w nazistowskich Niemczech jest poddana bezwzględnym prześladowaniom, w Polsce jest w pełni akceptowana (…) w polskiej postawie wobec Żydów widać w mniejszym stopniu spojrzenie ze względów rasowych niż u innych narodów”.

W wydanej w 1939 r. renomowanej serii Penguin Books książce historyka Williama Johna Rose’a o Polsce można było przeczytać na s. 162 opinię, że: „(…) nasilenie konfliktu między Polakami a Żydami ma niewiele albo zupełnie nic wspólnego z tak zwanym antysemityzmem i jest niemal całkowicie powodowane przez pauperyzację i przeludnienie ludzkości”. Anglosaski badacz podawał więc w 1939 r. dużo trafniejszą ocenę sytuacji Żydów w Polsce niż współczesna fanatyczka z Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie! Wskazując na konflikty wynikające z prób obalenia żydowskiego monopolu w drobnym handlu, nasilanie się konkurencji wobec tego handlu ze strony chrześcijan i przejawy pikietowania sklepów żydowskich, Rose nie zaprzeczał, że na tym tle doszło w niektórych miejscach do otwartych, burzliwych starć. Zaznaczał jednak: „W niemal każdym przypadku ataki były inicjowane przez Żydów, którzy reagowali tak na zabieranie im środków do życia”. Akcentując wielką złożoność kwestii żydowskiej, W.J. Rose wskazywał, że: „W Polsce, jednym z najuboższych krajów tego kontynentu, mieszka blisko jedna czwarta Żydów świata”. Na tym tle tym mocniej podkreślał (s. 167), że „w Polsce jednak antysemityzm nie jest szeroko rozpowszechniony”.

Jakże wymowne w tym kontekście jest świadectwo znanego publicysty „Tygodnika Powszechnego” Mieczysława Pszona, drukowane, o dziwo (po śmierci autora) w tak skrajnie filosemickim tygodniku 22 października 1995 roku. Można tam było przeczytać m.in., że „(…) w II Rzeczypospolitej jednym z najbardziej destrukcyjnych elementów poza mniejszościami terytorialnymi byli Żydzi. Wyobraźmy sobie kraj, w którym jest 10 procent ludności całkowicie obcej – obcej nie tylko językowo, ale i obyczajem, wiarą czy strojem (…). Te 10 procent ludzi odgrywało nieporównywalnie wielką rolę w stosunku do swej liczebności, szczególnie w niektórych działach gospodarki, gdzie niektóre sektory były w 100 procentach prowadzone przez Żydów (i chronione przed dopuszczeniem do nich Polaków). W dodatku minimalny procent Żydów zajmował się produkcją. W tym nędznym, spustoszonym przez wojnę kraju (…) było to szczególnie rażące. Żydzi opanowali głównie handel i pośrednictwo (np. handel zbożem).

Z kolei jeżeli w Krakowie na 800 adwokatów było tylko 60 Polaków (podobnie było z lekarzami) i powstał mechanizm chronienia tych zawodów przed dopuszczeniem do nich Polaków, to ludziom ręce opadały. Chłopak ze wsi, z największym trudem przebijający się przez studia prawnicze (większość studentów to były dzieci chłopskie) napotykał tu zwarty mur. Wystarczyło pojechać do sądu – powiedzmy – w Nowym Targu w dzień rozpraw i zobaczyć, jak to wygląda. Kręcą się chłopi wśród adwokatów Żydów i na: 'Dzień dobry, panie mecenasie’, słyszą w odpowiedzi: 'Daj dwa złote’. On mu nie odpowiedział: 'Dzień dobry’, zanim nie dostał dwóch złotych jako wpisu za poradę prawną (…). Zatem konflikty były przede wszystkim na tle gospodarczym (…). Chodziło (…) o ten łańcuszek pośredników w handlu, w rzemiośle, który blokował jakiekolwiek możliwości odciągnięcia ludzi ze wsi (…)”.


Rzeczypospolita, zdominowana przez „antysemityzm”


Przyjrzyjmy się teraz dokładniej poszczególnym fałszom „badaczki” z Żydowskiego Instytutu Historycznego.

Fałsz 1.: Według Całej, antysemityzm po śmierci Piłsudskiego zdominował „niemal całą scenę polityczną, z wyjątkiem lewicy”. Przypomnijmy więc, że w tej rzekomo zdominowanej przez antysemityzm Polsce czołowe postacie rządzącego obozu politycznego, jak najdalszego od lewicy, stanowczo przeciwstawiały się wszelkim przejawom użycia przemocy wobec środowisk żydowskich. Premier RP Felicjan Sławoj-Składkowski powiedział w głośnym exposé z czerwca 1936 r., potępiając narodowych demokratów i ich wystąpienia przeciw Żydom: „Mój rząd nie zawróci również do skrajnej prawicy, która (…) Szczerbiec Chrobrego zmniejszyła do pojęcia mieczyka noszonego w klapie marynarki, a urealnieniem tego symbolu uczyniła bicie Żydów (…). Mój rząd uważa, że w Polsce krzywdzić nikogo nie wolno – podobnie jak uczciwy gospodarz nie pozwala nikogo krzywdzić w swoim domu. Walka ekonomiczna owszem, ale krzywdy żadnej” („Najnowsze dzieje Żydów w Polsce w zarysie (do 1950 roku)”, Warszawa 1993, s. 209)… Tylko w 1936 r. w ciągu pół roku wydano aż 24 wyroki skazujące na członków Stronnictwa Narodowego, oskarżonych o zakłócanie spokoju w konfliktach z Żydami. Według książki Jolanty Żyndul „Zajścia antyżydowskie w Polsce w latach 1935-1937” (Warszawa 1994, s. 86), rząd Sławoj-Składkowskiego kilkakrotnie obiecywał zwalczanie ekscesów antyżydowskich, akcentując, że „Wybryki antysemickie powinny być bezwzględnie karane”. W lutym 1937 r. premier Składkowski, przedstawiając sposoby przeciwdziałania ekscesom, powiedział m.in.: „Szukamy istotnych sprawców i staramy się ich izolować! W razie potrzeby posyłamy duży oddział policji (…)” (Wg J. Żyndul, op.cit., s. 86). Żyndul pisała (op. cit., s. 87-88): „Na podstawie lektury prasy polskiej stwierdzić można, iż zarzuty artykułowane w prasie żydowskiej w Palestynie o bezczynności policji nie były w większości uzasadnione. Policja interweniowała w takich wypadkach jak rozlepianie ulotek, malowanie haseł, śpiewanie piosenek o treści antyżydowskiej czy wybijanie szyb, i przekazywała sprawców sądom grodzkim (…). Policja brała również udział w likwidacji zajść”.

27 stycznia 1937 r. minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Świętosławski oświadczył w Sejmie, że nie zgodzi się na wprowadzenie getta ławkowego, a na początku marca rozwiązał kilka warszawskich organizacji studenckich, m.in. Bratnią Pomoc i Młodzież Wszechpolską (Wg J. Żyndul, op. cit., s. 32). Zapytajmy więc, jak pogodzić powyższe informacje z kłamstwem Całej o rzekomym zdominowaniu polskiej sceny politycznej przez „antysemityzm”?

Fałsz 2.: Cała, atakując partie prawicowe i centrowe, zarzuca im, że postulowały emigrację Żydów. W myśl rozumowania Całej, już samo postulowanie emigracji Żydów było antysemityzmem. To co zrobić w tej sytuacji z oceną postawy takiej persony, jak czołowy polityk żydowski w II RP Icchak Grünbaum. Przywódca „nieprzejednanych Żydów” doszedł w 1937 r. nagle do wniosku, że Polska sama nie jest w stanie rozwiązać kwestii żydowskiej we własnym zakresie. W Polsce jest bowiem nadmierna liczba Żydów, a antysemityzm powstaje wszędzie tam, gdzie żyje duża liczba Żydów. Nie ma antysemityzmu, gdzie jest mało Żydów. Pierwszym warunkiem złagodzenia sprawy żydowskiej w Polsce jest więc zmniejszenie liczby Żydów w Polsce. – „Żądamy – powiedział Grünbaum – od Stanów Zjednoczonych przyjęcia miliona Żydów z Polski” (Wg E. Mendelsohna, op. cit., s. 132). Dodajmy zresztą, że ani Żydzi francuscy, ani amerykańscy wcale nie chcieli powiększenia swej liczby przez napływ dalszych Żydów z Polski. Kto nie wierzy, niech zajrzy do tekstu Czesława Miłosza publikowanego w „Gazecie Wyborczej” 22 stycznia 1995 roku. Przypomniał tam rozmowy polskiego ministra z żydowskim Jointem w USA w 1939 roku. Chodziło o kredyty na eksport wyrobów żydowskiego rzemiosła do USA: „Joint obiecał dać na ten cel 10 czy 15 milionów dolarów. Ale pod jednym warunkiem: rząd polski nie dopuści do emigracji Żydów do Stanów Zjednoczonych. Na zaskoczenie Romana Łychowskiego nasi rozmówcy odpowiedzieli, że 'Żydzi kapotowi’ pobudzają tylko antysemityzm w Stanach Zjednoczonych, czemu oni chcą przeciwdziałać”.

Fałsz 3.: Cała pisze: „Na prowincję docierał przede wszystkim antysemityzm klerykalny, propagowany poprzez masowe pisma katolickie, takie jak 'Przegląd Powszechny’ i 'Sodalis Marianus’ krakowskich jezuitów (…)”. Potem Cała wylicza również niektóre inne czasopisma katolickie, w tym m.in. „Ateneum Kapłańskie” (redagowane m.in. przez ks. S. Wyszyńskiego), traktując je jako „antysemickie”. Nie przeczę, że były periodyki katolickie, w których ostro krytykowano Żydów, ale wyliczenie wśród takich czasopism, i to na pierwszym miejscu, „Przeglądu Powszechnego” jest prawdziwym skandalem. Było to bowiem czasopismo, które niejednokrotnie stanowczo występowało w obronie Żydów.

Skrajnie oczerniającej polską prasę katolicką Całej radzę zajrzeć do szeroko udokumentowanej pracy bez porównania uczciwszej od niej badaczki (zachowującej też dużo wyższy poziom merytoryczny) – Anny Landau-Czajki. W książce „W jednym stali domu… Koncepcje rozwiązania kwestii żydowskiej w publicystyce polskiej lat 1933-1939” (Warszawa 1993) Landau-Czajka pisze m.in. (na s. 90), że „Przegląd Powszechny” „ubolewał nad brutalnością, z jaką Niemcy rugują Żydów z życia kraju”. Na tej samej 90. stronie Landau cytowała artykuł Bruckusa „Narodowy socjalizm i los narodów nie niemieckiej krwi”, publikowany w „Przeglądzie Powszechnym” w 1939 roku. Bruckus zauważał tam, że prawa norymberskie skierowane przeciw Żydom nie są, jak się powszechnie sądzi, czynnikiem szczególnie nasilonego niemieckiego antysemityzmu, ale przejawem ogólnych rasistowskich zasad. Los, jaki czeka inne narody, może być zbliżony nie do losu Żydów, zmuszanych do emigracji, ale do losu przymusowo sterylizowanych Cyganów. Komentując tekst Bruckusa, Landau-Czajka stwierdzała, że autor ostrzegał, iż Polacy mogą być w przyszłości potraktowani przez Niemców tak jak Żydzi, i w ten sposób wyraźnie budził współczucie dla losu Żydów w Niemczech. Już parę lat wcześniej – w 1937 r. – na łamach „Przeglądu Powszechnego” zdecydowanie wystąpiono przeciwko wszelkim przejawom stosowania przemocy wobec Żydów, pisząc (w numerze 5. z 1937 r., s. 254): „Napiętnować trzeba bezwzględnie niegodne akademickiego i chrześcijańskiego honoru krwawe ekscesy i znęcania się nad bezbronnymi, które świadczą nie o odwadze, ale raczej o tchórzostwie (…)”.

Również na łamach innego czasopisma jezuickiego „Sodalis Marianus”, piętnowanego przez Całą za rzekomy antysemityzm, można było przeczytać zdecydowane potępienie stosowania jakiejkolwiek przemocy wobec Żydów. W numerze 7.-8. tego periodyku z 1936 roku (s. 222) ks. St. Wawryn TJ akcentował, że „(…) etyka nie pozwala nigdy na metody walki niesprawiedliwej i na gwałty wobec ludzi niewinnych”. W innym numerze „Sodalis Marianus” (nr 7.-8. z 1937 r.) Żukowski przeciwstawiał się usprawiedliwianiu w imię religii jakichkolwiek form przemocy wobec Żydów, stwierdzając: „Wolelibyśmy (…) żeby do tych spraw przemocy, gwałtu i nienawiści nie mieszano Zbawiciela i godeł jego męki. Wolelibyśmy, żeby te gwałty w ogóle się nie wydarzyły i żeby sprawcami ich nie byli wyznawcy Boga miłości”.


Tropicielka katolickiego „rasizmu”


Fałsz 4.: Cała pisze: „Właściwie wszystkie konfesyjne periodyki, o ile zabierały głos w 'kwestii żydowskiej’ (a czyniła to większość z nich i dość często), to posługiwały się schematami antysemickimi i rasistowskimi (…)”.

Jak z tego widzimy, kalumniatorka z Żydowskiego Instytutu Historycznego bez żenady oskarża wszystkie (!) periodyki religijne o antysemityzm i rasizm. Przypomnijmy więc w tym kontekście, co pisze na ten temat o ileż rzetelniejsza od Całej autorka źródłowego kilkusetstronicowego opracowania tej sprawy Anna Landau-Czajka (op. cit., s. 46): „Praktycznie większość umiarkowanych stronnictw nie zgadzała się z opinią, że o tym, kto jest Żydem, decyduje rasa. Bardzo zdecydowanie występowały przeciw takim teoriom pisma Chrześcijańskiej Demokracji – 'Odnowa’, a potem 'Zwrot’. Potępiały one rasizm i klasyfikowanie ludzi na podstawie przynależności narodowej ich przodków jako sprzeczne z katolicyzmem. Stwierdzano, że wiele osób uważających się jednocześnie za prawowiernych katolików i wykluczających ze swego grona Żydów na podstawie paragrafów aryjskich, postępuje w sposób wewnętrznie sprzeczny. Katolicyzm bowiem nie uznaje żadnej formy rasizmu. Ten praktyczny rasizm i teoretyczny nonrasizm, jak opisywał to zjawisko publicysta 'Odnowy’ – brzydzi, zawstydza i zastrasza”. Landau-Czajka przytaczała też fragment piętnującego jakiekolwiek formy rasizmu tekstu ks. F. Muckermanna „Herezja rasizmu”.

Landau-Czajka akcentowała również, iż: „Rzeczywiście, oficjalne wypowiedzi Kościoła w sprawie rasizmu zdecydowanie go potępiały. Najlepszym tego przykładem jest praca księdza J. Pastuszki 'Rasizm jako światopogląd’, wydana przez Naczelny Instytut Akcji Katolickiej, która stanowiła polemikę z teorią rasizmu z punktu widzenia myśli katolickiej. Ksiądz J. Pastuszka stwierdzał, że rasizm przede wszystkim nie ma uzasadnienia z naukowego punktu widzenia (…). Rasizm poza tym jest wrogiem chrześcijaństwa. Kościół jest powszechny, niezależnie od rasy (…). Potępienie rasizmu, jako pogląd obowiązujący, spowodowało, że nawet tak jednoznacznie rasistowskie czasopismo jak 'Pro Christo’ po zmianie w 1935 roku redaktora naczelnego całkowicie zrezygnowało z jawnego głoszenia poglądów rasistowskich” (Tamże, s. 47). Landau-Czajka przypomniała również (s. 49), że: „Chadecki 'Głos Narodu’ wielokrotnie przekonywał czytelników, że nie istnieje nic takiego jak czyste rasy w wymieszanej Europie i kryterium 'krwi’ nie może decydować o niczyjej przynależności narodowej”.

Landau-Czajka chwaliła również postawę „Rycerza Niepokalanej”, czasopisma wydawanego w Niepokalanowie przez franciszkanów, równie ostro zaatakowanego przez Całą jako periodyk rzekomo posługujący się schematami antysemickimi i rasistowskimi. Według Landau-Czajki (op. cit., s. 69): „’Rycerz Niepokalanej’ tłumaczył czytelnikom, że na podstawie analizy encykliki papieskiej 'Quadragesimo anno’ papież zawsze był przeciwnikiem ucisku wobec jakiegokolwiek narodu lub grup narodowościowych, które odwoływały się do jego sprawiedliwości. Przestrzegał wiernych przed wyśmiewaniem się z jakiejkolwiek obcej religii, także żydowskiej. Tłumaczył, że każdy dorosły Żyd, przez sam 'chrzest pragnienia’ może uzyskać łaskę Bożą, stać się świątynią Boga”.

Na s. 90 Landau-Czajka przytaczała fragmenty z artykułu „Posłańca Serca Jezusowego” z 1939 r. zawierającego bardzo ostre potępienie niemieckich metod walki z Żydami, w tym m.in. palenia synagog. Autor artykułu akcentował: „Niemiecki sposób walki z Żydami musi potępić każdy”. Landau-Czajka wspominała również (s. 164) o związanych z Kościołem publicystach „Przewodnika Katolickiego”, którzy jednoznacznie oceniali „agresywne działania wobec ludności żydowskiej jako szkodliwe i sprzeczne z etyką chrześcijańską”. Na przykład o. J. Baran pisał w „Przewodniku Katolickim” z 1933 r. (nr 15, s. 230-231): „Na nic wyzywanie Żydów lub targanie za pejsy, lub wybijanie szyb, lub inne takie praktyki. Ostatecznie narodzić się Żydem – to nie szczęście, ale jeszcze nie grzech (…). Nikt nie może być bity za to, że jest Żydem”.

Przytoczyłem te tak liczne przykłady, aby tym wyraźniej pokazać, jak bezczelnie oszczercze były oskarżenia Całej, że wszystkie religijne periodyki w Polsce wyrażały rasizm i antysemityzm. Widać na tym przykładzie, do jakiego stopnia autorka kieruje się w swych antyreligijnych oszczerstwach niepohamowaną nienawiścią do Kościoła katolickiego. Niestety, nie robi tego tylko na własny rachunek. Drukuje swoje fanatyczne wypociny na łamach żydowskiego czasopisma „Midrasz” wydawanego przez Stowarzyszenie „Midrasz”, na którego czele stoi osławiony Dawid Warszawski (Konstanty Gebert), znany z niebywałego stopnia uprzedzeń do polskości i katolicyzmu.


Atak na periodyk ks. S. Wyszyńskiego


Fałsz 5.: Przypis Całej do powyżej cytowanego zdania o „wszystkich periodykach konfesyjnych” stwierdza, aby uzasadnić zarzut o ich rzekomym rasizmie i antysemityzmie m.in.: „W 'Ateneum Kapłańskim’ ks. W. Gronkowski podważał teologiczny sens sakramentu chrztu, stwierdzając: 'nie jest zdolny przekształcić krwi i koloru skóry, cech rasowych tego osobnika, który go przyjmuje’ (1939, vol. 43, nr 5), a ks. Solarz proponował stworzenie dla ochrzczonych Żydów odrębnej organizacji kościelnej o obrządku 'syryjsko-chaldejskim’ z językiem aramejskim jako liturgicznym (1935, vol. 36, s. 79-86)”. Zadałem sobie trud zajrzenia do artykułów, które cytowała Cała, i szybko odkryłem jej kolejne cyniczne manipulacje. I tak np. w oskarżanym o rzekomy antysemityzm i rasizm tekście ks. W. Gronkowskiego można znaleźć po prostu opinie, że chrzest katolicki nie zmienia tego, iż ktoś nadal pozostaje Żydem. Ksiądz Gronkowski powołuje się przy tym m.in. na opinię pastora Wallfischa z Drezna głoszącego: „Jestem Żydem i pozostanę Żydem. Po poznaniu wiary chrześcijańskiej stałem się nawet prawdziwym Izraelitą” („Ateneum Kapłańskie”, nr 5, 1939 r., s. 453). Ksiądz Gronkowski nie widzi nic złego w tym manifestowaniu żydowskości. Pisze (op. cit., s. 442): „Przynależność narodowa czy rasowa kandydata do chrztu nie ma więc (…) najmniejszej wagi. Albowiem Kościół dążył i dąży zgodnie ze swym posłannictwem, otrzymanym od Chrystusa Pana, do tego, aby pod swoimi skrzydłami zgromadzić członków wszystkich narodów i w ten sposób z nich wszystkich, mimo wszelkich różnic językowych, narodowych, rasowych czy innych, stworzyć jedną pod względem przekonań i uczuć religijnych rodzinę, rodzinę Chrystusa (…). A przede wszystkim Kościół nie mógł ani na chwilę zapomnieć o tym, że Żydzi na równi z całą ludzkością zostali odkupieni przez mękę i śmierć krzyżową Zbawiciela i że wobec tego mają także prawo do wyznawania wiary chrześcijańskiej”. Zapytajmy więc, co miały wspólnego tego typu stwierdzenia ks. Gronkowskiego z jakimkolwiek antysemityzmem czy rasizmem, jak próbuje insynuować Cała?

Zapytajmy również, cóż wspólnego z jakimkolwiek rasizmem miały pragmatyczne propozycje ks. S. Solarza, sugerujące wprowadzenie dla ochrzczonych Żydów odrębnej organizacji kościelnej o obrządku „syryjsko-chaldejskim”? Czy nie należy ich raczej uznać za wyprzedzającą o dziesięciolecia obrady II Soboru Watykańskiego próbę lepszego dostosowania głoszenia wiary do indywidualnych potrzeb ewangelizacji poszczególnych narodów? Czemuż Cała tak skwapliwie rzuciła się właśnie na te dwa teksty z „Ateneum Kapłańskiego”, przytaczając je w pierwszej kolejności jako rzekome dowody rasizmu i antysemityzmu dominującego we wszystkich religijnych periodykach? Wydaje się, że odpowiedź natychmiast nasuwa się sama z jednoznaczną wyrazistością. „Ateneum Kapłańskie było redagowane przez ks. prof. Stefana Wyszyńskiego, późniejszego Prymasa Tysiąclecia, tak bardzo znienawidzonego przez kręgi byłej opozycyjnej lewicy laickiej na czele z Adamem Michnikiem. A więc Cała rzuciła się z tym większą werwą do szkalowania tego periodyku.

prof. Jerzy Robert Nowak
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl