Kampania w konwencji balu maskowego

Z Januszem Dobroszem, byłym wicemarszałkiem Sejmu RP, rozmawia Marek
Zygmunt

Kampania wyborcza przebiegała w dość specyficznych
warunkach. Będzie to, Pana zdaniem, rzutowało na wynik wyborów?


Była to najnudniejsza, najmniej merytoryczna kampania wyborcza ze
wszystkich, które w ostatnich latach miały miejsce w naszym kraju.
Tragiczna katastrofa samolotowa pod Smoleńskiem, klęska powodzi
pogłębiły dwubiegunowość sceny politycznej, czyniąc z wyborów
prezydenckich swoisty plebiscyt; głosowano bardziej przeciw komuś niż za
kimś. Duża część elektoratu prawicowo-chrześcijańsko-narodowego mimo
wielu uwag i krytycznego spojrzenia była zmuszona głosować na Jarosława
Kaczyńskiego tylko po to, by nie wygrał Bronisław Komorowski.

Kandydaci,
z niewielkimi wyjątkami, odnosili się w kampanii wyborczej bardziej do
symboli i emocji niż do zasadniczych problemów polskiej polityki…


Zdecydowanie tak. W czasie kampanii prezydenckiej byliśmy świadkami
swego rodzaju maskarady. Po to, by zdobyć głosy osób mniej
zorientowanych, Bronisław Komorowski nagle z liberała i zwolennika
pełnej prywatyzacji majątku narodowego czy zrzucenia konstytucyjnej
odpowiedzialności państwa za służbę zdrowia na samorządy lokalne, stał
się wrażliwym społecznikiem i osobą propagującą wartości patriotyczne.

Jakich
odpowiedzi od kandydatów spodziewał się Pan usłyszeć w tej kampanii, a
nie otrzymał ich Pan?

– Główni kandydaci do objęcia fotela
prezydenckiego nie odpowiedzieli w kampanii wyborczej na kluczowe
pytanie, jak zamierzają chronić resztki polskiej niepodległości przed
dyktatem Unii Europejskiej, szczególnie w kontekście tego, że oni sami i
ich partie zaakceptowały tzw. traktat lizboński, który narzuca Polsce
rozwiązania sprzeczne z polskim interesem narodowym i wymusza
marginalizację roli Kościoła katolickiego i wartości chrześcijańskich w
naszej obecnej rzeczywistości. Woleli uciekać w tematy zastępcze i we
wzajemne konflikty.
Żaden z kandydatów nie przedstawił spójnej i
perspektywicznej wizji Polski w świecie i w Europie. Posługiwano się
tylko banałami i skrótami myślowymi. Wręcz kompromitująco w ustach
Bronisława Komorowskiego brzmiały deklaracje o dążeniu do nowoczesności,
jeśli on sam i jego zaplecze polityczne wysoce odpowiadają za fatalny
stan polskiej infrastruktury, brak autostrad, upadek przemysłu
stoczniowego, wyprzedaż polskiego systemu bankowego i PZU.
Uważam, że
w tej kampanii prezydenckiej zarówno PO, jak i PiS za mało otworzyły
się programowo, mentalnie i personalnie, zamykając się praktycznie we
własnym gronie. Jak na razie jest jeszcze czas na to, by PiS otworzyło
się autentycznie na środowiska chadecko-prawicowo-narodowe po to, by
podobnie jak to się stało na Węgrzech, stworzyć w Polsce wielki
polityczny ruch mogący zdecydowanie przeciwstawić się środowiskom
liberalno-lewicowym.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl