Homilia wygłoszona podczas Mszy świętej w Bydgoszczy z okazji 18 rocznicy powstania Radia Maryja

Bo dla Boga nie ma nic niemożliwego. To mogła być wieczorna pora, taka jak ta, w której spotykamy się w bazylice św. Wincentego a Paulo w wigilię uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny na Mszy Świętej transmitowanej przez Radio Maryja i Telewizję Trwam. Pora ciszy i skupienia, w której Bóg przychodzi do człowieka osobiście lub przez swego wysłannika, aby zwiastować radość wielką, radość, która staje się udziałem tych, co żyli, żyją i żyć będą. Pora była właściwa, bo sprzyjała tak doniosłemu spotkaniu! Boży wysłannik z pierwszego szeregu, bo archanioł! Zwiastowana nowina o zbawieniu najważniejsza od stworzenia świata, bo od tysięcy lat przez pokolenia oczekiwana, ustami proroków przepowiadana! Oto nadeszła pełnia czasu, w której Bóg przy udziale delikatnej Niewiasty przystąpił do realizacji niegdyś złożonej obietnicy. Skończył się czas próby, czas daremnego poszukiwania, pukania bez odpowiedzi, niezaspokojonej prośby, niespełnionej tęsknoty, bezskutecznego oczekiwania i fałszywego przeświadczenia, że Bogu obcy jest los człowieka i świata.

Zdumiona i zaskoczona Dziewica Maryja – którą Bóg zachował od zmazy grzechu pierworodnego, dlatego pełna łaski; nieco zalękniona, lecz ośmielona słowami archanioła: nie bój się – słysząc o tym, co z jej udziałem miało się dokonać, z pełną ufności wiarą pyta: Jakże się to stanie…?, aby za chwilę z całkowitym oddaniem powiedzieć: Oto ja, służebnica Pańska. Wobec zbawczych wydarzeń, których autorem jest Bóg, człowiek wierzący nie staje z duszą na ramieniu i gotów do ucieczki, byle jak najdalej, czy też z gotową, powtarzaną także w obecnych czasach odpowiedzią, że to przecież niemożliwe – przeczy temu wiedza postępowego człowieka, nie potwierdza tego nauka i co innego mówi doświadczenie. Tymczasem gdyby Boga udało się zdefiniować, zmierzyć szkiełkiem i zbadać okiem, nie byłby to Bóg. Gdyby też wtedy działał, kiedy człowiek chce i jak człowiek chce, nie byłby to Bóg. I właśnie dlatego, że tak nie jest, jak człowiek myśli i chce, Bóg Prawdziwy jest, Jego słowa godne są wiary, a obietnice pewne. Ci, którzy widzieli w narodzonym przez Dziewicę Maryję Jezusie tylko człowieka i nie przyjęli Go jako Syna Najwyższego, spodziewali się demonstracji druzgocącej potęgi i odrodzenia niezniszczalnego ziemskiego królestwa. Nic z tych rzeczy! Przyszła delikatna miłość i przebaczające miłosierdzie otwarte dla wszystkich narodów, ludów i języków. Nie zaufali Bogu, nie uwierzyli Jezusowi Chrystusowi, dlatego do dziś czekają na swojego Zbawiciela. Stało się tak, jak Bóg chciał, bo dla Boga nie ma nic niemożliwego!

Przekonało się o tym wielu świętych, a wśród nich św. Wincenty a Paulo – założyciel Zgromadzenia Księży Misjonarzy, oraz św. Ludwika de Marillac, która wraz ze św. Wincentym założyła Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia, popularnie zwane szarytkami. W tym roku rozpoczął się jubileusz 350. rocznicy ich śmierci. Dopóki Wincenty myślał tylko po ludzku, planował karierę, myślał o ziemskich dobrach i zaszczytach, nic mu nie wychodziło. I nie mogło wyjść, bo Bóg widział go w innej roli i powołał do innego dzieła. Kiedy przeżył swoje zwiastowanie i podczas spowiedzi zajrzał w duszę człowieka, który niechybnie zmierzał ku potępieniu, a człowiek ten uważany był za pobożnego, przejęty troską o zbawienie pomyślał Wincenty o innych i zrozumiał, czego oczekuje od niego Bóg, uwierzył i z ufnością oddał się Mu, odtąd już nie pytając: Jakże się to stanie? Od tamtej chwili wiedział, że przed każdym, nawet najlepszym dziełem trzeba paść na kolana przed Najświętszym i prosić o spełnienie Jego woli, bo ona spełnia się w najodpowiedniejszym momencie i w najlepszy z możliwych sposobów. Dzięki temu plany Wincentego z młodzieńczych lat spełniły się po stokroć doskonalej: będąc biednym, stał się najbogatszym człowiekiem, jako że przez jego ręce przepłynęła fortuna, która wydźwignęła z biedy i ubóstwa dziesiątki tysięcy ludzi; pokornie uznając się za największego i ostatniego z grzeszników, stał się świętym na miarę każdego wieku; myśląc o swej przyszłości, został założycielem zgromadzenia, które do dziś kontynuuje jego dzieło na całym świecie, w tym od 1651 roku w Polsce; będąc zwykłym kapłanem, został ogłoszony patronem dzieł miłosierdzia w całym Kościele, a z jego nauk czerpią do dziś ci, którzy należą do wielkiej Rodziny Wincentyńskiej. Kiedy się patrzy na tego prostego i skromnego człowieka, dokonane dzieło ewangelizacji ubogich i formacji duchownych, praktykowane przez niego miłosierdzie, które wyniosło go na szczyty świętości, zaraz na myśl przychodzą słowa Archanioła Gabriela: Bo dla Boga nie ma nic niemożliwego!

By się przekonać o prawdziwości tych słów, nie trzeba jednak szukać przykładów w tak odległych czasach. Na naszych oczach i w naszym życiu czyni Bóg, jak w życiu Niepokalanej Maryi wielkie rzeczy. Wystarczy spojrzeć na ostatnie osiemnaście lat. Nie widzą tych wielkich bożych rzeczy tylko ci, którzy nie wierzą, którzy myślą bardziej po ludzku niż po bożemu, lub zwyczajnie zazdroszczą czy sprzeciwiają się dla zasady lub z przekonania. Są wśród nich też i tacy, którzy nawet jeśli widzą, dążą do zniszczenia tych dzieł, bo nie odpowiadają im zdecydowany głos prawdy, niepopularne twierdzenia, niewygodne tematy, ewangeliczny radykalizm, bezprecedensowa niezależność, nieugięta bezkompromisowość, zdolność do coraz większego oddziaływania, pragnienie kształtowania przyszłości Polski niezależnej i zachowania Ojczyzny wiernej Bogu i Krzyżowi Chrystusowemu. Tym ostatnim trzeba by przypomnieć mądre słowa Gamaliela: Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem (Dz 5, 38).

Wielu wówczas próbowało, ale tylko jednemu się to udało! Nie udało się instytucjom, z ogromnym poparciem i wielkim kapitałem. Stało się tak, jak w większości przypadków, że u początków wielkiego dzieła stoi nie instytucja, ale charyzmatyczny człowiek i cenniejszy od innych tzw. wdowi grosz. Bóg zawsze posługuje się człowiekiem i wybiera tego, który w Jego oczach jest najodpowiedniejszy do powołania dzieła, które planuje. Nie wybiera tego, który nie sprosta wyzwaniom i zwyczajnie sobie nie poradzi. Wybiera tego, który – jak św. Wincenty a Paulo – potrafi marzyć i wierzy, że sny się urzeczywistniają, a nadzieje spełniają, który mierzy wyżej i sięga dalej, aniżeli mu na to ludzkie siły pozwalają. Cuda dzieją się tylko w życiu tych, którzy wierzą. Wierzycie, że mogę to uczynić? – zapytał Jezus proszących o uzdrowienie niewidomych. Tak, Panie. Według wiary waszej niech wam się stanie (Mt, 28-29). Oto dlaczego wielu się nie udało, chociaż z pewnością szczerze próbowało! Nie ma rzeczy niemożliwych dla Boga i dla tych, którzy cieszą się Jego błogosławieństwem. To jedyna odpowiedź na pytanie, jakże się to stało?!

Dokładnie jutro minie 18 lat, od kiedy w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny 8 grudnia 1991 r. zabrzmiał katolicki głos w wielu polskich domach, a z czasem w domach coraz odleglejszych zakątków świata. Jakże bliskie jest skojarzenie tego, co się dokonało wtedy, z odczytywanym w tę uroczystość fragmentem Ewangelii. Oto pojawia się w domu zwiastun dobrej nowiny przemawiający na bożych częstotliwościach ze słowami: Bądź pozdrowiona, umiłowana siostro, bądź pozdrowiony, drogi bracie! Nie bój się i nie lękaj! Nabierz odwagi, bądź mężny i uwierz, a spełnią się pragnienia twego serca! Nawet jeśli ojciec twój i matka opuszczą cię albo twoje dzieci zapomną o tobie, ja cię nie opuszczę! Nie jesteś sam w swojej starości i chorobie, bólu i cierpieniu, powodzeniu i radości! Ja pamiętam o tobie, a ty nie zapominaj, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Nie ufaj tym, którzy drwią i mówią, że jeżeli Bóg jest, to dlaczego tyle zła na świecie. Nie ufaj im, nawet jeśli się mienią być wielkimi tego świata! W historii zawsze tacy byli! Żniwiarz nie pozwolił robotnikom iść i wyrwać chwasty, które wzeszły razem ze zbożem, lecz kazał im obojgu rosnąć aż do żniwa (por. Mt 13, 30). A gdy słyszysz, że komuś krzyże przeszkadzają, że za dużo Boga i Kościoła w życiu publicznym, wspomnij na słowa Jezusa Chrystusa do uczniów: Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli mnie prześladowali, to i was prześladować będą! (J 15, 20). To źródło wiarogodności i najistotniejsze kryterium prawdziwości chrześcijańskiego życia oraz wypełnianej przez Radio Maryja misji w Kościele i świecie.

Dziś, gdy świętujemy 18. urodziny Radia Maryja, a zatem nieprzerwane trwanie, kontynuację misji i ciągły rozwój opatrznościowo powołanego dzieła, nie sposób nie zauważyć, że z ludzkiego punktu widzenia to właśnie czas weryfikuje autentyczność i prawdziwe inspiracje tego działa, wszak powiedział Pan Jezus: Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo (Łk 6, 44). Tylko na dobrym drzewie mogą rosnąć dobre owoce, a tych nie brakuje: przybliżanie człowieka do Boga i Boga do człowieka, pogłębianie ducha modlitwy, budzenie poczucia bezpieczeństwa, zwiastowanie radości i nadziei, pomnażanie wiary i odwagi, zachęta do miłości i praktyki czynnego miłosierdzia, doskonalenie religijnej formacji, kształtowanie katolickiej wizji człowieka i świata… To nie są zwykłe, ulotne słowa niesione na falach eteru. To realna obecność i czasami jedyny punkt odniesienia w świecie, w którym nawet religię próbuje się zdemokratyzować, a istnienie chrześcijańskich wartości uzależniać od większości głosujących. W tym względzie niezwykle wymownie brzmią słowa przedstawicieli dawnej polskiej emigracji we Francji, z którymi spotkałem się dwa tygodnie temu. Ze względu na stan zdrowia opuszcza ich polski kapłan, który był z nimi przez prawie 40 lat. Ze smutkiem pytają: Jeśli żaden polski ksiądz nie przyjdzie na jego miejsce, to co z nami będzie, jaka przyszłość nas czeka? I odpowiadają: Jedyna nadzieja to Radio Maryja! Ze wzruszeniem pomyślałem, że dla tych ludzi ten katolicki głos to kawałek ukochanej polskiej ziemi, mała ojczyzna na obczyźnie, wierny towarzysz w codziennym życiu, gwarancja polskiej religijności i kultury, źródło, z którego wypływa poczucie bezpieczeństwa i narzędzie ułatwiające więź z Tym, który wysłał Archanioła Gabriela z radosnym przesłaniem: Dla Boga nie ma nic niemożliwego!

Jemu zatem cześć i chwała, i wieczyste uwielbienie, a założycielowi Radia Maryja Ojcu Tadeuszowi i Ojcom Redemptorystom oraz całej Rodzinie Radia Maryja wyrazy serdecznych gratulacji, głębokiej wdzięczności, a także życzenia Bożego błogosławieństwa w kontynuacji dzieła i żywego przeświadczenia, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Amen.

ks. dr Arkadiusz Zakręta CM
wizytator Księży Misjonarzy św. Wincentego a’ Paulo

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl