Hall nie dostała promocji

Dziesięć jedynek, jedna szóstka i naganny z zachowania – takie świadectwo
na koniec roku szkolnego wystawiło PiS minister edukacji Katarzynie Hall. To
ocena prawie czteroletnich jej dokonań w reformowaniu oświaty. Opozycja, nie
dając minister "promocji do następnej klasy", wyraziła przekonanie, że nie
będzie jej już w składzie nowego rządu po wyborach. Szefowa resortu edukacji
zarzutami się nie przejmuje, twierdzi, że właśnie za jej kadencji dokonują się w
szkolnictwie bardzo potrzebne i korzystne zmiany.

Przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS poseł Mariusz Błaszczak podsumował
działalność minister edukacji w ostatnim dniu roku szkolnego. Prawo i
Sprawiedliwość wystawiło oceny końcowe Katarzynie Hall na formularzu świadectwa
szkolnego. W przeciwieństwie do zwykłych świadectw został on wydrukowany na
sztywnym papierze, a i przedmioty były nieco inne, bo zamiast wiedzy z historii,
języka polskiego czy biologii oceniano efekty reform minister Hall. Jednak
świadectwo wyglądało jak dyplom, który do rąk dostaje najgorszy uczeń w szkole:
od góry do dołu prawie same jedynki i naganny z zachowania. Czym według PiS
"pierwszy nauczyciel w kraju" zasłużył sobie na taką cenzurkę?

Prawie same jedynki
Najgorsza ocena z zachowania to efekt tego, że minister edukacji Katarzyna Hall
nie brała udziału aż w 94 proc. posiedzeń sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i
Młodzieży. Co prawda nigdzie nie jest zapisane, że szef danego resortu musi brać
udział w każdym posiedzeniu komisji, ale Hall należy do tych niechlubnych
rekordzistów w rządzie, którzy bardzo rzadko fatygują się do Sejmu, zadowalając
się wysyłaniem zastępców. I dlatego nieraz posłowie – nie tylko z opozycji, ale
i z koalicji – mieli do niej pretensje o absencję na posiedzeniu komisji, gdy
dyskutowano wiele kluczowych kwestii związanych ze zmianami w szkołach,
zmianami, które sama forsowała. Na naganną ocenę Katarzyna Hall zapracowała
także, jak twierdzi PiS, swoją arogancją i lekceważeniem związków zawodowych i
rodziców.
Oceny niedostateczne opozycja wystawiła jej m.in. za stan szkół podstawowych
oraz nieprzygotowanie ich do kształcenia sześciolatków. Potwierdzeniem tej oceny
jest to, że już około 200 tys. osób podpisało się pod obywatelskim projektem
ustawy przeciw obowiązkowi szkolnemu dla sześciolatków, a podpisów codziennie
przybywa. Rzadko która ustawa w ostatnich latach wzbudziła tak szeroki protest
społeczny, żeby tysiące ludzi oddolnie podjęło próbę jej zniesienia.
Pałę minister Hall dostała za spadający poziom bezpieczeństwa w szkołach
publicznych i oddzielnie za sytuację w gimnazjach, gdzie lawinowo wzrasta poziom
przemocy. Ponadto PiS negatywnie oceniło reformę nauczania w różnych typach
szkół, w tym zbyt wczesne wprowadzenie profili w liceach ogólnokształcących.
Jedynkę wystawiono szefowej MEN także za upadające szkolnictwo zawodowe, kłopoty
polskich szkół za granicą, ograniczenie roli nadzoru pedagogicznego oraz brak
środków na doskonalenie nauczycieli. Z kolei ocenę celującą (jedyna na
świadectwie) trudno też uznać za pochwałę – Katarzyna Hall otrzymała ją za
"ogromną liczbę zlikwidowanych szkół". Nic więc dziwnego, że z takim świadectwem
PiS nie dało promocji pani minister do następnej klasy. – Zdaniem nie tylko
opozycji, ale rodziców, nauczycieli, związków zawodowych, pani minister jako
pierwszy nauczyciel RP nie uzyskuje promocji – powiedział poseł Sławomir
Kłosowski (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i
Młodzieży. – Mamy nadzieję, że już jesienią, po zmianie rządu, pani minister nie
będzie mogła dalej psuć polskiej szkoły – podkreślił Błaszczak.

Minister się obroni
Katarzyna Hall nie zgadza się z żadnym z zarzutów Prawa i Sprawiedliwości. Na
zakończenie roku szkolnego ogłosiła dokument pt. "Szkoła bliższa uczniom", gdzie
podsumowała swoją prawie czteroletnią działalność na czele Ministerstwa Edukacji
Narodowej. To, co opozycja krytykuje, minister uważa za swój sukces. Dotyczy to
także sprawy, która ściąga na głowę Katarzyny Hall najwięcej słów krytyki: czyli
obniżenia wieku szkolnego. "Mimo stale obecnej w debacie publicznej krytyki
obniżenia wieku szkolnego rośnie liczba rodziców dobrze oceniających
przygotowanie szkół na przyjęcie 6-latków. W badaniach CBOS z roku 2009 i 2011
udział rodziców uważających, że szkoły w ich miejscu zamieszkania są odpowiednio
przygotowane do tej zmiany, wzrósł z 30 do 42 proc. wmiastach i z 49 do 58 proc.
na wsiach" – przekonuje. Tak samo pozytywnie, według jej słów, trzeba patrzeć
również na zmiany w podstawach programowych.
Z kolei rzecznik prasowy MEN Grzegorz Żurawski, komentując konferencję prasową
PiS, powiedział, że to obecna opozycja zrobiła w edukacji wiele złego.
Przekonywał, że to za rządów PiS zlikwidowano najwięcej szkół w całej historii
(choć nie podał danych liczbowych, aby to zilustrować). Jego zdaniem, także za
poprzednich rządów "w szkołach panowała atmosfera zastraszenia i programy
nawołujące do braku tolerancji". Według Żurawskiego, obecnemu kierownictwu
możemy zawdzięczać wzrost liczby miejsc w przedszkolach. Argumentował, że od
roku szkolnego 2006/2007 do roku 2010/2011 odsetek dzieci w wieku 3-5 lat
chodzących do przedszkoli wzrósł z około 45 proc. do prawie 65 procent. Ponadto
cztery lata temu do przedszkoli chodziło niespełna 60 proc. pięciolatków, a
teraz jest to ponad 80 procent.

System Informacji Oświatowej do Trybunału
Ale PiS nie ma zamiaru poprzestać na wystawianiu cenzurki minister edukacji.
Prezes partii Jarosław Kaczyński na swoim blogu krytycznie ocenił stan polskiej
oświaty. "Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja w szkolnictwie daleka jest od
ideału, dużo jest jeszcze do zrobienia. Wadliwa podstawa programowa, niska
jakość podręczników, zachowania patologiczne i brak bezpieczeństwa w szkołach,
system egzaminów wymuszający naukę "pod testy", a nie dla rozwoju
intelektualnego czy degradacja prestiżu zawodu nauczyciela to tylko niektóre z
problemów" – stwierdził Kaczyński. Zapowiedział, że jego partia w pierwszej
kolejności zajmie się wprowadzanym przez rząd Systemem Informacji Oświatowej.
Chodzi o wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o orzeczenie niezgodności SIO z
ustawą zasadniczą. Co prawda System funkcjonuje od 2005 roku i ma gromadzić i
przetwarzać dane statystyczne o szkołach i placówkach oświatowych, ich uczniach,
słuchaczach, absolwentach, ale te dane są rozproszone, a rząd chciałby je
gromadzić w jednym miejscu. Ponadto opozycję, ale nie tylko, bo i nauczycieli, i
prawników, niepokoi to, że rząd chciałby w SIO gromadzić również informacje
wrażliwe, np. o objęciu ucznia specjalną opieką wychowawczą, czy opinie i
orzeczenia psychologiczne. A takie informacje mogłyby potem dostać się w
niepowołane ręce, choć rząd zapewnia, że będą one kodowane, a więc odpowiednio
zabezpieczone.

 

Krzysztof Losz

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl