Dalszy odstrzał medialny patriotów

W wieloletnim już polowaniu w Polsce na wiernych katolików i co lepszych patriotów
zaczyna się zawsze od ostrzelania Radia Maryja i TV Trwam, które można dla
wygody nazwać razem Medium Toruńskim.

Powierzchownemu obserwatorowi, zarówno w kraju, jak i za granicą, może się
wydawać, że chodzi tu o zwykłe polowanie z nagonką na jakiegoś jednego czy
drugiego szaraka zakonnika, zbuntowanego przeciwko władzy i żyjącego w jakiejś
leśniczówce, z dala od kultury, nowoczesności i nowych wiatrów z Zachodu. Tymczasem
trzeba z góry powiedzieć, że w grę wchodzi tu coś najistotniejszego dla nas,
a mianowicie profil współczesnej Polski i doczesnego zaangażowania Kościoła
katolickiego w całość bieżącego życia. Taki przynajmniej obraz malują media
polujące, np. TVN. O co więc dokładnie chodzi?

Zarzut z pierwszego plakatu
Medium Toruńskiemu stawia się ciągle pozorowany zarzut, że jako katolickie
nie jest uniwersalne, lecz "przyjmuje tylko jedną partię lub/i opcję
społeczno-polityczną". Otóż zarzut ten wypływa u jednych z niewiedzy
lub otumanienia przez media, a u drugich ze złej woli. Poza tym u jednych
ma miejsce kapitulacja wobec naporu liberałów, u drugich może to być świadome
oderwanie się od polskości i katolickości w celu poszukiwania nowego świata.
Potężne nasilenie się ataków na Medium Toruńskie doszło ostatnio do zenitu,
przede wszystkim dlatego że odegrało ono znaczącą rolę w rozbudzeniu się ducha
suwerenności, polskości i katolickości. Z tego powodu wszystkie ciemne siły
polityczne i medialne w kraju i za granicą zmobilizowały się, żeby wywrócić
rządy PiS, i to najlepiej rękami kościelnymi, a przynajmniej żeby nie dopuścić
do nowej wiktorii katolicko-narodowej w nadchodzących wyborach samorządowych
i ewentualnych następnych wyborach parlamentarnych. Motyw ten wystąpił jeszcze
silniej w stosunku do wyraźniejszej jeszcze prawicy polskiej, do pana wicepremiera
Andrzeja Leppera, który broni katolickiej wsi polskiej przed jej zlikwidowaniem,
oraz do pana wicepremiera Romana Giertycha, reprezentującego ducha i dumę Narodu
Polskiego.
Bardzo znamienny jest szał liberałów i kolonizatorów zachodnich, którzy po
zawiązaniu koalicji większościowej znowu stawiają Polsce absurdalne zarzuty,
a mianowicie: nacjonalizmu, antyunijności, populizmu, ultrakatolicyzmu, szowinizmu
i antysemityzmu. Same te zarzuty pokazują, że ludzie ci traktują nas jak pan
niewolnika lub dziedzic parobka. Zarzuty te trzeba po kolei właściwie tłumaczyć:
nacjonalizm to stawianie wyżej racji narodowej niż kosmopolitycznej; antyunijność
to nasze dążenie do partnerstwa z państwami zachodnimi i odrzucanie statusu
kolonii, populizm to dbanie nie tylko o elity, lecz także o całe społeczeństwo,
w tym o robotników i chłopów, ultrakatolicyzm to przyjmowanie nauki Kościoła
i słuchanie władzy Episkopatu i Papieża, szowinizm to bronienie się przed wyzyskiem
ze strony pseudobiznesmenów oraz ideologią skrajnie liberalistyczną. I wreszcie
zarzut antysemityzmu wynika głównie stąd, że jesteśmy przeważnie katolikami
i nie chcemy oddać całej władzy państwowej lobby żydowskiemu (por. Aleksander
Nowak), choć we władzy tej ludzie pochodzenia żydowskiego zawsze piastują dużo
stanowisk.
I tak oto okazało się, że Medium Toruńskie, tworzone obok innych mediów polskich
dla celów na początku czysto dewocyjnych, zostało zmuszone do poszerzenia swego
programu, żeby bronić tożsamości Kościoła i Polski, co też ostatnio postulował
Benedykt XVI w przemówieniu do biskupów polskich. Z tej też przyczyny i Kościół
polski znalazł się w szczególnej sytuacji politycznej.

Fałszywość zarzutu na plakacie
Zarzut, jakoby Medium Toruńskie popierało tylko jedną partię (czy w efekcie
jedną opcję), przechodzi u niektórych, jak u M. Przeciszewskiego, H. Gronkiewicz-Waltz,
M. Edelmana, a nawet i u niektórych kapłanów w zarzut ogólny, że medium katolickie
nie powinno się w ogóle zajmować tematyką społeczno-polityczną. Jednak inna
jest nauka ostatnich papieży po Soborze Watykańskim II, łącznie z Benedyktem
XVI. Chodzi tylko o to, żeby osoby duchowne nie piastowały stanowisk politycznych
i urzędów. Natomiast zarzut rzekomej "jednopartyjności" MT wymaga
jeszcze raz wyraźnej odpowiedzi.

1. MT nie popierało tylko jednej partii czy tylko jednej opcji, choć mogło
pomagać jednej czy drugiej partii prawicowej w sposób szczególny przy jej narodzinach.
Ostatnio popierało faktycznie PiS, LPR, Samoobronę, Dom Ojczysty, Ruch Patriotyczny
i inne prawie na równi. Prawdą jest natomiast, że nie popierało ex professo
SLD, UP, Unii Lewicy, SDPL, PD (dawnej UW), Partii Antyklerykalnej, a co do
PO, to ją z początku popierało i zapraszało do siebie, mimo że Platforma Obywatelska
ignorowała, a nawet stale lżyła miliony słuchaczy medium katolickiego. PO,
nie wiadomo dlaczego, obawiała się dyskusji ze słuchaczami MT.

2.Poza tym zarzut ów jest błędny także doktrynalnie. Zarzut taki jest prawdziwy
albo nieprawdziwy w zależności od kontekstu historycznego:

a) jeśli jest wiele partii czy wiele opcji, które stanowią pozytywny pluralizm,
czyli nie zagrażają Ewangelii, Kościołowi, moralności publicznej i bytowi Polski
i są one – jak mówi pani Hanna Gronkiewicz-Waltz – równe pod względem wartości
fundamentalnych, to istotnie, popieranie tylko jednego ugrupowania jest błędne,
niekatolickie i szkodliwe także dla życia chrześcijańskiego;

b) jeśli jednak jest tylko jedna partia bądź opcja partyjna, dobra, moralna
i niezagrażająca dobru wspólnemu kraju, a inne partie są złe politycznie i
moralnie według katolickiego mniemania, to media katolickie muszą poprzeć tę
jedną, z innymi zaś polemizować, próbować wpływać na zmianę ich programów,
a nawet bronić katolików przed nimi, czyli nie mogą popierać złych partii na
równi z dobrą czy z dobrymi (co przyznaje ks. abp Marian Gołębiewski). Wówczas
też zachowanie się neutralne czy abstrahujące od sytuacji moralnej jest dla
żywego katolicyzmu niedopuszczalne;

c)sytuacja staje się dramatyczna, gdy na arenie pojawi się partia wręcz przestępcza.
Wszyscy wiemy, jak ocenić chrześcijańskie media niemieckie, katolickie i protestanckie,
które milczały w stosunku do partii hitlerowskiej lub traktowały ją na równi
z chadecją w Trzeciej Rzeszy; lub w Rosji czy w innych krajach, gdzie chrześcijańskie
media milczały lub nawet popierały występne ideologie i krwawe rewolucje. A
zatem media katolickie nie mogą w ogóle popierać partii złych pod względem
moralnym, a jeśli w takich partiach są i katolicy, to w wolnym kraju media
katolickie nie powinny zostawiać im wolnej ręki, lecz powinny ich wzywać do
wystąpienia z takich partii, zwłaszcza o programie ateistycznym, choć niektórzy
chrześcijanie usprawiedliwiają się, że prywatnie wierzą w Boga, że mają "Boga
prywatnego", a zachowują się jako ateiści tylko na forum partii, na forum
publicznym.

Współczesna sytuacja w Polsce
Otóż naszą współczesną sytuację partyjną określiły trzy rzeczy: istnienie także
partii złych, konieczność odrodzenia społecznego i prawie absolutne zamknięcie
wszystkich mediów ogólnych przed katolikami i patriotami. I to w czasie,
gdy właśnie media określają samą istotę naszego życia zbiorowego na wyższym
forum państwowym.

1.W Polsce kontynuowane są lub tworzą się i nowe partie antyewangeliczne,
antypolskie i antynarodowe, przyjmujące często niedemokratyczną postawę niejako
nowych po bolszewikach agresorów. W warunkach wolności mogą sobie takie partie
powstawać, chodzi jednak o to, że one chcą nas zniszczyć i rozwijają często
oszukańczą propagandę, zagrażającą naszemu życiu społecznemu. A następnie wmawiają
nam i młodzieży polskiej, także ze strony Zachodu, że mamy wszystkie wady,
łącznie z kompletnym brakiem "demokracji", tylko dlatego że nie jesteśmy
ateistami społecznymi i politycznymi. Jest to bandytyzm intelektualny. Po roku
1989 u nas odradzały się niektóre partie dobre lub kiełkowały nowe, ale w tym
okresie 16 lat zostały stłamszone albo niektóre same podupadły z braku funduszy,
tradycji i doświadczenia politycznego.

2. Jednakże mimo wszystko następowało coraz wyższe ciśnienie w kierunku stworzenia
w Polsce partii autentycznej, wyrażającej Naród, Kościół i tradycję, chroniącej
moralność społeczną, sprawiedliwość i dającej szansę prostemu ludowi i każdemu
zwyczajnemu obywatelowi, bez groźby oddania w czyjąkolwiek niewolę.

3. Media państwowe i publiczne zostały sprzedane celowo obcym czynnikom, które
dziś nie tylko rozwijają jawnie i skrycie ideologię antykatolicką i antypolską,
ale także zamknęły swoje studia i łamy przed zwykłym społeczeństwem polskim,
pozostawiając parę okienek tylko dla kilku jednostek, reprezentujących wielkie
potrzeby kraju. Tłumaczono nam, że musimy media sprzedać, bo jesteśmy dziadami,
ale nas oszukano, bo nie wiedzieliśmy, że te nasze media będą naszymi obrożami
duchowymi, zakładanymi nam przez obce ideologie, bez możliwości zerwania ich
nawet przez nasz prawdziwy rząd.
A teraz te media ciągle nam wykazują, że nie mamy rozumu polskiego, że nie
nadajemy się do posiadania własnego państwa, że jesteśmy zacofani, że nie cierpieliśmy
ani za Hitlera, ani za Stalina, ani za polskiego bolszewizmu, że nie mamy ani
swojej historii, ani chlubnej tradycji, ani nauki itp. I tak wróciliśmy do
czasów nadejścia komuny.
Oczywiście, ścieranie się tego, co stare, z tym, co nowe, nie jest takie proste:
czarne – białe. Niepochwalane przez nas jednostki czy całe ugrupowania bądź
pomarksistowskie, bądź neokatolickie, bądź różnego rodzaju mniejszościowe operują
po prostu innym od naszego obrazem zarówno Polski, jak i Kościoła katolickiego
w Polsce. Odrzucają one nasze historyczne obrazy, a tworzą sobie nowe, może
częściowo i dobre, ale według nas w większości złe i błędne. Mianowicie Polskę
rozumieją jakby bez ludzi, bez Polaków, jako region Europy, naturalne żerowisko
dla silnych i zdobywców, i jako szachownicę materialnych interesów – bez Boga,
bez etyki, bez dumy polskiej, bez suwerenności, bez pamięci o krwi przelewanej
przez całe tysiąclecie.
Z kolei niektórzy katolicy z imienia chcą sobie Kościół katolicki dowolnie "unowocześnić",
tzn. oderwać od ludu, od dogmatów, od moralności ewangelicznej, od starych
obrzędów, a stworzyć sobie Kościół liberalny na kształt klubu towarzyskiego
czy stowarzyszenia medytacyjnego, czego elementy jawią się niewątpliwie u wielu
ludzi z kręgów "Tygodnika Powszechnego", "Znaku", "Więzi",
niektórych KIK-ów, KAI-u, "Przeglądu Powszechnego" i paru klasztorów.
Grupa tych nowatorów katolickich jest wprawdzie niewielka, ale chce nam zastąpić
Episkopat i Papieża. Zresztą pozyskała sobie paru hierarchów, spory wpływ na
politykę Kościoła polskiego, na reprezentatywne nominacje kościelne, na ambasadę
polską przy Stolicy Apostolskiej i chce całkowicie zawładnąć dziedzictwem i
autorytetem Ojca Świętego Jana Pawła II, a także Benedykta XVI. Próbuje to
zamienić na walory ich rzekomej wyższości i ich władzy nad nami. Związali się
od początku z partiami triumfującymi przy Okrągłym Stole i uzurpują sobie prawo
wyrokowania w każdej sprawie religijnej i osądzania całego Kościoła polskiego
w świetle idei liberalistycznych. Takiej zarozumiałości i zuchwałości nie sposób
wytłumaczyć.

Nazbyt uproszczone ocenianie
Trzeba pamiętać, że potocznie oba ostatecznie nurty: liberalno-nowatorski i
tradycyjno-patriotyczny, stosują przeciwko sobie bardzo prostą, raczej karykaturalną
formułę oceny. A mianowicie, że obóz przeciwny albo ma mylne poglądy, brak
mu wiedzy, orientacji i zmysłu rzeczywistości, albo przeciwnicy mają złą
wolę, świadomie łamią moralność społeczną i są po prostu ludźmi przewrotnymi,
przed którymi trzeba się bronić również wielką przebiegłością i chytrością.
Niemal we wszystkich u nas mediach i polemikach myśli biegną po tych dwu
jednokierunkowych ulicach: "albo on głupi, albo przebiegły oszust".
Zwykle wyklucza się bezstronne badanie problemu. I zwykle dzieje się tak,
że gdy główne figury jednej strony uważają się za mędrców, autorytety i rycerzy
słusznej sprawy, to ogół strony przeciwnej, choć na zewnątrz stosuje przeważnie
elegancką dyplomację, w gruncie rzeczy uważa ich… albo za idiotów, ciemniaków
lub oszołomów, albo za oszustów, ludzi do imentu fałszywych lub przestępców.
A choć taka przeciwstawność ocen towarzyszy chyba całej historii społecznej,
to jednak w Polsce szczególnie teraz rzuciła między przeciwników istną przepaść.
Co robić? Problem jest niezmiernie trudny. Ciągle nie znamy do głębi wszystkich
mechanizmów wielkich procesów społecznych, choć wyczuwamy ogólnie, że u ich
podstaw leżą dwa czynniki: formacja mentalna i moralność. Ale jak te czynniki
zgrać ze sobą nawzajem? Źle się u nas dzieje, że cała polityka przy pomocy
mediów uwzględnia tylko stronę poglądów, wiedzy i formacji umysłowej, a całkowicie
pomija czynnik moralny. Niekiedy ten czynnik moralny pozostawia czy podrzuca
Kościołowi, ale złośliwie nie daje mu większych środków, np. zwalczając jego
wolne media wychowawcze i etykę ewangeliczną w życiu społecznym.
W życiu społeczno-politycznym od dawna stajemy przed wielkimi ciemnościami.
Najwięksi uczeni nie mogą sobie do końca wytłumaczyć, jak miliony ludzi, nieraz
wybitnych umysłowo, mogły pójść z przekonaniem za obłędną i zbrodniczą ideologią
hitlerowską, stalinowską, rasistowską i innymi tego typu. Przecież każdy ma
rozum, jakąś wiedzę społeczną i wolną wolę. Jak może jakaś grupa pseudoautorytetów
narzucić jedno i to samo myślenie i jedną i tę samą postawę umysłową milionom
ludzi tak, że bardzo często nawet wybitni profesorowie oddawali życie za jakiegoś
potwora i za jego potworne poglądy? Podobne problemy jawią się w jakiejś mierze
obecnie i u nas.
Wydaje się, że w Polsce tworzy się wielka polaryzacja społeczna i polityczna,
czyli mimo wszystko dwubiegunowość. Jeden biegun to zlewające się coraz bardziej
w całość partie liberalistyczne, postkomunistyczne, ateistyczne w życiu publicznym
i różnych mniejszości narodowych, w sumie biegun liberalistyczno-rewolucyjny,
nazywający siebie postępowym. Drugi biegun to integrujące się ugrupowania patriotyczne,
narodowe, ludowe, katolicyzujące, kontynuujące życie dawnej Polski, w sumie
biegun polsko-solidarnościowy. Przy tym opcja liberalistyczna na pierwszym
planie stawia świat Europy, a na drugim miejscu – rację państwa polskiego,
które zresztą z czasem ma w ogóle zaniknąć. Opcja solidarnościowa natomiast
na pierwszym miejscu stawia Polskę, a na drugim miejscu Europę i resztę świata,
starając się zachować tożsamość i rozwój państwa polskiego, Narodu i kultury.
I oto w takiej dwubiegunowości znalazł się i Kościół polski, który nie może
żadną miarą stosować tu polityki strusiej, lecz musi rozwijać jakiś wielki
i autentyczny firmament duchowy nad całą sytuacją, nie ingerując w życie instytucji
świeckich. Oczywiście Kościół musi działać nie tylko w sensie moralnym, ale
i poglądowym. Jednocześnie jednak obie strony chcą mieć Kościół po swojej stronie.
I stąd paradoksalnie nawet strona liberalistyczna chce za wszelką cenę zawłaszczyć
sobie autorytet Jana Pawła II, a także Benedykta XVI, a jednocześnie, jeśli
nie pozyskać, to przynajmniej zneutralizować sam Kościół polski, żeby nie mogła
z nim współpracować strona solidarnościowa.
I tutaj dostrzegamy coraz wyraźniej doniosłą rolę Medium Toruńskiego, które
chce udaremnić manewr liberałów, w czasie gdy ogólny Kościół w Polsce nie ma
swojego słyszalnego medium, a nawet ma pewne odpryski katolików pracujących
na rzecz ateizującego liberalizmu. Obawiamy się zwłaszcza tego, że liberalizm
wniesie i do nas drogami społeczno-politycznymi i kulturowymi całą falę laicyzacji
zachodniej i lansowania życia chrześcijańskiego. Spotkanie się ducha Medium
Toruńskiego ze zwycięstwem PiS i całego obozu solidarnościowo-narodowego doprowadziło
obóz liberalny do niesłychanego szału. Liberałowie wprost odchodzą od zmysłów.
Łamią wszelkie normy i reguły współżycia ludzkiego. Co się stało? Mając za
sobą całą potęgę ośrodków i sił zachodnich, liberałowie już-już mieli "swoją
Polskę". A tu coś się stało. I teraz zachowują się jak drapieżnik, któremu
ofiara wyrwała się ze szponów. W tej sytuacji otwarta akceptacja przez Episkopat
ewangelicznej i społecznej roli Medium Toruńskiego została przyjęta ze zrozumieniem
i wielką radością ze strony milionów wiernych. Okazało się to konieczne, bo
obóz liberalistyczny jednoczy się i wyraźnie chce obalić obecną koalicję solidarnościową,
a w konsekwencji zlaicyzować i "odpolonizować" Polskę. Nieludzka
wściekłość się nasila. Może teraz zwykli członkowie PO zrozumieją, o co właściwie
przywództwu lewicy i UW chodziło i chodzi. Ogólnie postawa tej opcji zaczyna
przejawiać coś z ducha targowicy na rzecz imperium europejskiego. Wydaje się,
że główny problem nie będzie dobrze rozwiązany bez wyraźnego opowiedzenia się
całego Kościoła po odpowiedniej stronie. Byle tylko opadł wielki kurz bitewny.
Dziś nawet bracia, jakimi są – podobno – Jacek i Jarosław Kurscy, stoją po
przeciwnych stronach i walczą ze sobą.

Rada Programowa
Niewyobrażalnie trudne też będzie zadanie powołanej Rady Programowej dla Radia
Maryja, zwłaszcza trudna będzie rola czterech prezbiterów nieredemptorystów.

1. Po pierwsze, nasuwa się figlarna myśl, czy Rada ta nie ma być po prostu
fikcją, jak to subtelnie mówiono w średniowieczu: ut aliquid fecisse videatur,
czyli powołana "aby się wydawało, że coś zrobiono".

2.Z drugiej strony nie może to być usilna próba zdławienia ewangelicznego,
zakonnego i również z serca Kościoła wypływającego charyzmatu, który daje Chrystus
całemu Kościołowi polskiemu i całej Polsce. Charyzmat łatwo zgasić, bo nie
ma on podpory instytucjonalnej. Ale co w zamian? Może jakieś radio diecezjalne
o zasięgu paru kilometrów kwadratowych? No i łączyłoby się to z dezercją Kościoła
ze sceny polskiej, i ewangelizacyjnej, i życiowej. Pozostawiając kraj ateistom,
Kościół byłby zdrajcą Narodu, jak to już się stało w kilku krajach zachodnich.
Kościół ewangelizuje nie tylko poszczególne jednostki lub rodziny, ale także
cały naród, który jest najwyższym dobrem wspólnym (Prymas Stefan Wyszyński).
Charyzmaty nie rodzą się na rozkaz władz, są one osobnym darem Ducha świętego.

3.Z charyzmatem wiąże się, paradoksalnie, właśnie program, a następnie sprawa
finansów. Otóż obecny charyzmat wyzwala u ludzi ofiarność: w Polsce i na całym
świecie, wśród katolików i niekatolików, wśród Polaków i nie-Polaków, wśród
solidarnościowców i liberałów. Ludzi tych ujmuje całość programu. A jeśli ten
program się zmieni, to czy nie powstanie wrażenie, że Medium Toruńskiego już
nie ma lub że to nowe medium jest już fałszywe i cenzurowane w duchu liberalnym?
Na takie nowe medium nie da złamanego grosza nawet najpobożniejsza tercjarka.
Gdyby wtedy strona finansowa się zachwiała, to wówczas Rada by musiała zapewnić
finansowanie Radia ze swojej strony ze ścisłej sprawiedliwości.

4. Nasuwa się nieodparcie pytanie, co Rada może programować. Teksty modlitw?
Przebieg Mszy Świętej? Wspomnienia kombatantów na Wschodzie? Duchowość redemptorystów?
A może treści, wypowiedzi dzwoniących? Czy wreszcie ma kontrolować katolicką
naukę społeczną? Jeśli tak chce rozwijać uniwersalizm, kulturę i demokrację,
to niech obejmie wszystkie media kościelne, diecezjalne i zakonne, a także
TVN, Polsat, TVN24, Radio Zet itd. Oczywiście, Rada winna się zająć pracą Katolickiej
Agencji Informacyjnej, która służy liberałom.

5.Podobnie zachodzi obawa, że wszelka ewentualna sterylizacja Medium Toruńskiego
z programów pozadewocyjnych uczyni całe to medium nieżyciowym, bezużytecznym
i martwym. Jakaś "dyplomatyzacja" medium pod adresem liberałów wyjałowi
wszelką treść, bo i np. samo Pismo Święte w całości jest oskarżane o antysemityzm,
jak zresztą i cały Kościół katolicki, nie wyłączając filosemitów katolickich.
Medium katolickie podług "poprawności politycznej" będzie niechybnie
jak kiedyś Polska Sekcja Radia Watykańskiego za PRL: żeby nie drażnić władz,
podawano tylko życiorysy dawnych świętych, rocznice, odpusty, wizyty i kto
gdzie z dostojników odprawiał Mszę Świętą. My, starsi, to pamiętamy. Cały zaś
– choć też słaby – ratunek dla diecezjalnych stacji radiowych leży w muzyce
młodzieżowej i w różnych pobożnych opowiadaniach, co jednak nie buduje Kościoła
i nie służy konkretnemu życiu ludzkiemu.

6.Rada ma uwolnić Medium Toruńskie od nienawiści, jaką je "darzą" bardzo
liczni wrogowie Kościoła i Polski. Ale tu chodzi nie tylko o nienawiść wyrażaną
bez ustanku słowami. Proszę pamiętać, że oprócz ustawicznego plucia gębą na
to niezależne medium są jeszcze rozliczne działania: oszczercze filmy, wyśmiewanie
w programach, śledzenie ludzi, filmowanie obiektów i pracowników, szpiclowanie,
wysyłanie agentów i prowokatorów, oszukańcze telefony, zakłócanie na łączach,
ciągłe szkalowanie za granicą itd. Trudno wprost wszystko wyliczyć. Przede
wszystkim ojciec Tadeusz Rydzyk jest ustawicznie śledzony, podsłuchiwany, nękany,
napadany przez reporterów. Gdy wyjeżdża za granicę, np. do Ameryki Łacińskiej,
to jadą za nim skrycie dwaj albo trzej agenci, by szukać okazji do pochwycenia
go na jakimś słowie czy geście, rozrabiają wśród słuchaczy, szkalują w placówkach
dyplomatycznych, sieją ferment wśród Polonii itp. Czy tu chodzi o samą osobę
skromnego zakonnika lub o uniwersalizm jego Radia? Nie! Tu chodzi o zadławienie
wolnej Polski. Kto tych ludzi organizuje, wysyła, instruuje, finansuje? Czy
nie agentury, także obce, zachodnie?
Dlaczego nikt nie chroni obywatela polskiego przed takim rozbojem: ani policja,
ani prokuratura, ani sądy, ani władze rządowe, ani wewnętrzny urząd bezpieczeństwa,
ani wreszcie wyższe władze kościelne? Czy Polska musi być ciągle dżunglą lewicy
i liberałów? Czy w Polsce nadal może być ktoś bezkarnie i okrutnie prześladowany
tylko dlatego, że jest żarliwym Polakiem i katolikiem i że chce Polskę odradzać
i uwalniać od różnych band? Niech może Rada Programowa wniesie to wszystko
na forum prawne, jak np. zadośćuczynienie za oszczerczy film "Imperium
Ojca Rydzyka", gdzie oszczerstwo zostało w "państwie prawa" nagrodzone,
ale nie odwołane.
Medium Toruńskie może i powinno być w niektórych punktach poprawione i udoskonalone,
choć z zachowaniem jego charyzmatyczności. Nie ma ono odpowiedniej liczby pracowników
ani dostatecznych funduszów, ale jeszcze się rozwinie. Gdyby wszakże ktoś chciał
je zniszczyć wraz z ciężką pracą ojców redemptorystów, to musi wiedzieć, że
byłby zdrajcą i Kościoła, i Polski. Poza tym każdy niezadowolony z tego medium
ma otwartą drogę do tworzenia medium konkurencyjnego, również o zasięgu ogólnopolskim,
a nawet światowym. Musi jednak pamiętać, w jakich mękach rodziło się to medium,
wolne i niezafałszowane, i jakie demony chciały je za wszelką cenę pożreć.
Toteż MT nie powstałoby bez cudownej pomocy Matki Bożej Niepokalanej, która
pokonuje demony.
W rezultacie twórca tegoż medium może mówić za apostołem: "Z powodu Ewangelii
(…) cierpię jak złoczyńca, ale słowo Boże nie ulega skrępowaniu" (2
Tm 2, 9; przekł. ekumeniczny). Słowo katolickie nie jest, jak tłumaczył ojciec
Wujek – "skowane", czyli skute jakimiś łańcuchami fałszu i błędnej
dyplomacji, a więc "nie uciekamy się do żadnych podstępów ani nie fałszujemy
słowa Bożego" (2 Kor 4, 2).

ks. prof. Czesław S. Bartnik

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl