Chile odetchnęło – górnicy ocaleni

Prezydent Chile Sebastian Pinera powiedział, że jego kraj już nigdy nie
będzie taki sam, po tym, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwóch miesięcy,
kiedy 33 górników było uwięzionych w zasypanej kopalni przez 69 dni. Przez ten
czas cały naród jednoczył się z rodzinami górników, trwały nieustanne modlitwy –
najpierw o ocalenie zasypanych mężczyzn, później zaś o powodzenie akcji
ratunkowej. Zdaniem głowy państwa, Chile wychodzi z tej katastrofy bardziej
zjednoczone i silniejsze niż kiedykolwiek. Pinera jest także przekonany, że
teraz będzie ono bardziej cenione na świecie.

Jeszcze nigdy w historii nikt uwięziony pod ziemią nie przetrwał tak długo. Do
tragedii doszło 5 sierpnia. 33 górników z kopalni miedzi i złota San Jose (św.
Józefa) zostało zasypanych w wyniku osunięcia się ziemi. Nie dawano im wielkich
szans na przeżycie. Po 17 dniach wiercenia udało się nawiązać z nimi kontakt.
Okazało się, że wszyscy ocaleli i mają się całkiem dobrze. Eksperci tłumaczyli,
że górnikom pomogła struktura kopalni. Jest w niej sporo miejsc mogących służyć
jako schronienie w razie katastrofy.
Przez całą dobę, kiedy trwał ostatni etap akcji ratunkowej, czyli wydobywanie
mężczyzn na powierzchnię, wokół kopalni, gdzie zgromadzeni byli bliscy i rodziny
górników, panowała atmosfera niebywałej radości i ekscytacji. Każdemu wyjazdowi
kapsuły ratunkowej "Feniks" spod ziemi towarzyszyły oklaski, owacje i śpiewy, a
potem następowały wzruszające sceny zjednoczenia rozłączonych na ponad dwa
miesiące rodzin. Każdego z uwolnionych przewożono natychmiast do szpitala.
Wszyscy powtarzali, że czują się bardzo dobrze. U kilku górników wykryto
problemy z uzębieniem, u części – z oczami, co wyjaśnia tak długi okres
przebywania pod ziemią. Zaledwie u jednego z mężczyzn zdiagnozowano cięższe
schorzenie – zapalenie płuc. Lekarze jednak uspokajali, że jego stan nie jest
wyjątkowo poważny.
Jak podsumował minister zdrowia Jaime Manalich, mimo wszystko kondycja górników
jest dużo lepsza, niż się spodziewano. – Zrobiliśmy to, na co czekał cały świat
– powiedział prezydentowi Pinerze ostatni z 33 uratowanych górników, sztygar
Luis Urzua, gdy wyszedł na powierzchnię wczoraj tuż po godz. 3.00 nad ranem
czasu polskiego. – Mieliśmy siłę, ducha, chcieliśmy walczyć, chcieliśmy walczyć
dla naszych rodzin i to było najważniejsze! – dodał. Akcja ratownicza zakończyła
się tuż po 5.30 czasu polskiego, gdy wrócił na powierzchnię ostatni z 6
ratowników, którzy zjechali pod ziemię, by nauczyć uwięzionych górników obsługi
kapsuły ratunkowej.
Niemal każdy z górników tuż po wyjściu na powierzchnię dziękował Bogu za
ocalenie i wszystkim, którzy nieustannie modlili się o zdrowie jego i jego
towarzyszy. Kiedy cała załoga i ekipy ratunkowe były już bezpieczne, w Chile
rozpoczęła się wielka celebracja tego niebywałego wydarzenia, które wszyscy bez
zastanowienia nazywają wielkim cudem. Strzelały korki od szampana, w niebo
wypuszczono balony, na wszystkich domach wywieszono narodowe flagi. Na
zgromadzonych wokół kopalni górników, ich rodziny, przedstawicieli władz i
policji, a także dziennikarzy posypało się konfetti. Zjednoczone na powrót
rodziny chętnie pozowały do zdjęć. Kraj odetchnął z ulgą.
 

Łukasz Sianożęcki

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl