Był prawdziwie święty

Santo subito

Ksiądz arcybiskup Marian Przykucki o świętości Jana Pawła II

Nie ma chyba biskupa w Polsce, który nie chciałby powtórzyć słów „Subito santo” rozbrzmiewających na placu św. Piotra w dniu pożegnania Papieża Polaka. Wszyscy przekonaliśmy się, że Jan Paweł II nie tylko nosił tytuł Ojca Świętego, ale że w swoim życiu był prawdziwie święty.

Osobiście mogę to potwierdzić kilkoma faktami. W 1976 r. byłem jednym z uczestników delegacji Episkopatu Polski na Kongres Eucharystyczny w Filadelfii, którego podsumowanie miało miejsce w Orchard Lake. Już na miejscu otrzymałem telegram, że umiera ks. abp Antoni Baraniak i natychmiast mam wracać do Polski. Tymczasem miałem jeszcze zadanie nawiedzić biskupów i ośrodki polonijne w wielu diecezjach afrykańskich. Z tym problemem zwróciłem się więc do ks. kard. Wojtyły, który był przewodniczącym delegacji. Wysłuchał mnie uważnie, przez krótką chwilę zastanowił się i powiedział: „Arcybiskup Baraniak jeszcze nie umrze. Proszę być w kontakcie telefonicznym, spełniać tu na miejscu swoje obowiązki, ale nie wracać do Polski”. Po trzech dniach otrzymałem wiadomość, że stan chorego znacznie się poprawił. Zmarł dopiero rok później. To wydarzenie mnie zaintrygowało. Doszedłem do wniosku, że była to jakaś nadprzyrodzona intuicja ks. kard. Wojtyły, która kazała Mu tak powiedzieć. Świadczyło to o niezwykłej łączności z Duchem Świętym. Kolejne moje spostrzeżenie, które świadczyłoby o świętości ks. kard. Wojtyły, dotyczy już pobytu w Polsce. Przez jakiś czas mieszkaliśmy razem u sióstr urszulanek na ul. Wiślanej w Warszawie. Pewnego dnia bardzo wcześnie rano miałem wyjechać na zebranie do Krakowa. Przed podróżą chciałem jednak odprawić Mszę Świętą. Jakież było moje zdziwienie, kiedy wszedłem do kaplicy, a ks. kard. Wojtyła był już przy XII stacji Drogi Krzyżowej. Dla mnie były to jakieś szczególne znaki świętości tego człowieka. Podobnie zauważalnym i jakże czytelnym był fakt, że podczas najwznioślejszych ceremonii umiał się wyłączyć, by szczególniej zjednoczyć się z Panem Bogiem. Stąd to wołanie ludu podczas ceremonii pogrzebowych w Watykanie ma swoje pełne uzasadnienie. Ojciec Święty był dla mnie, ale nie tylko dla mnie, bardzo serdeczny. Kiedy zostałem wikariuszem kapitulnym w Poznaniu, a funkcję tę pełniłem przez rok, ks. kard. Wojtyła był pierwszym, który złożył mi gratulacje. To też świadczy o Jego wspaniałym, dojrzałym człowieczeństwie. Gdy po raz pierwszy spotkałem wówczas jeszcze arcybiskupa Wojtyłę, a byłem przewodniczącym Komisji ds. Rodzin Episkopatu Polski, był on zawsze otwarty i na każdym kroku służył pomocą w rozwiązywaniu problemów, które mu przedstawiałem. Mogę powiedzieć, że jako człowiek bez reszty oddany sprawom rodziny był dla mnie przewodnikiem w tej materii, zawsze zatroskany o los ubogiego. Imponowało mi, że w szczególny sposób czcił Brata Alberta, który był jego inspiratorem w oddaniu się na służbę ludziom biednym. Z wielką miłością i troską odnosił się także do młodzieży. Ludzie młodzi mieli z Ojcem Świętym wyjątkowy kontakt. Było to zauważalne przy wszystkich okazjach, czy to ogólnoświatowych, w Rzymie, czy wcześniej w diecezji krakowskiej. Najlepszym dowodem jest słynne okno krakowskiej kurii, z którego prowadził dialog z młodzieżą. To był jakiś wielki dar Boży, że mimo już podeszłego wieku potrafił nawiązać kontakt z młodym pokoleniem, w którym widział przyszłość Narodu i Kościoła, młodzież zaś miała w Nim przyjaciela, pasterza i przewodnika na niełatwych drogach współczesnego świata. Jan Paweł II pozostawił nam wiele wskazówek, z których powinniśmy korzystać. To przede wszystkim zachęta do pełniejszego otwarcia i służby drugiemu człowiekowi. W posłudze Papieża wobec całego świata było to aż nadto zauważalne. Tak oczekiwane wyniesienie przez Kościół Sługi Bożego Jana Pawła II do chwały ołtarzy z pewnością przyniesie korzyść nie tylko nam, Polakom, ale całemu Kościołowi. W czasie swego pontyfikatu Ojciec Święty był z nami na wszystkich kontynentach i wszędzie, gdzie niósł ewangeliczne przesłanie miłości, prawdy, pokoju, był aprobowany. Ufamy, że już wkrótce będziemy mieć świętego, który w szczególny sposób umiał w dzisiejszych czasach akceptować człowieka, wskazać mu pewną drogę

i fundament – Chrystusa, na którym warto budować.

not. Mariusz Kamieniecki

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl