Bez Boga człowiek jest nikim

Rozmowa z o. prof. zw. dr. hab. Mieczysławem Albertem Krąpcem o przesłaniu
Ojca Świętego Benedykta XVI do Polaków

Wizyta Ojca Świętego w Polsce była wielkim wydarzeniem, teraz powinniśmy podjąć
spokojną refleksję nad papieskim przesłaniem skierowanym do Polaków. Na które
momenty z tego nauczania zwróciłby Ojciec Profesor szczególną uwagę?

– Chciałbym wskazać na trzy takie momenty. Na placu Piłsudskiego w Warszawie
Papież zwrócił uwagę, że nie można kierować się w życiu relatywizmem. Wydaje
się, że to jest ogromnie ważny dziś temat. Drugie przesłanie dotyczy Kościoła,
kiedy Benedykt XVI podkreśla, że nie można oderwać Kościoła od Chrystusa i
Chrystusa od Kościoła. Trzecia sprawa to Auschwitz. Papież ukazał tam, do czego
prowadzi wyrzucenie Boga z życia człowieka.

"Usiłuje się stworzyć wrażenie, że wszystko jest
względne…" – powiedział Benedykt XVI w przywołanej przez Ojca Profesora
homilii w Warszawie. Choć relatywizm
nie został wymyślony w ostatnich latach, trudno nie zauważyć, że dziś staje
się dominującym elementem kultury europejskiej. Jak można określić to zjawisko,
kiedy powstaje relatywizm?

– U jego podstaw leży współczesna filozofia, która kształtuje wizję kultury.
W filozofii tej przestano zajmować się rzeczywistością, a skupiono się na subiektywnym, "moim"
sposobie rozumienia tej rzeczywistości. W takim ujęciu ulega zatraceniu sprawdzalność
wniosków, do jakich dochodzimy, gdyż poznanie jest weryfikowalne tylekroć,
ilekroć odwołujemy się do rzeczywistości, do realnych stanów rzeczy, które
drugi człowiek może sprawdzić. Jeśli skoncentrujemy się na badaniu stanów naszej
świadomości, na sądach i pojęciach, nie uzyskamy pewnej wiedzy o tym, co istnieje
– o rzeczywistości. Ten nurt w filozofii europejskiej zaczął umacniać się i
zyskiwać na znaczeniu od końca średniowiecza. Wyrastający z tej tradycji postmodernizm
zakłada już powszechny relatywizm. To nieuchronna konsekwencja tego sposobu
myślenia, gdyż jedna i ta sama rzecz według jednego wygląda tak, a według innego
– inaczej. Tego nie da się pogodzić.

Benedykt XVI mówił o relatywizmie w kontekście religijnym, ale to zjawisko
osacza dziś człowieka niemal ze wszystkich stron.

– Papież widzi, w jakim tempie współczesna kultura podlega relatywizmowi. Świadczy
o tym popularność różnych ujęć filozoficznych, koncepcji politycznych, wzorców
kulturowych. Ogromny relatywizm panuje w dziedzinie mass mediów. Polega on
na tym, że można pisać, co się chce, bez spełniania wymogów prawdziwościowych.
Relatywizm panuje także w sferze moralności, którą utożsamia się z etyką. Tymczasem
gdy pomieszamy moralność z etyką i uznamy, że dobro nie ma charakteru obiektywnego,
lecz wynika z przyjętego systemu etycznego, to wówczas może się okazać, że
lekarza obowiązuje zupełnie inna moralność niż pielęgniarkę, dziennikarza,
pisarza, polityka czy artystę. A przecież moralność to nakierowanie ludzkiego
postępowania na dobro. Każdy człowiek jest z konieczności bytem moralnym. Przedstawicieli
każdego zawodu, a nawet każdego z wyznań, czy to chrześcijanina, żyda czy muzułmanina
obowiązuje spełnianie dobra. Niespełnianie dobra to negacja człowieczeństwa.
Tu niedopuszczalny jest jakikolwiek relatywizm. Podstawowa sprawa to uznanie
dobra. Jak nie ma dobra – jest zło.
Prawda, dobro, piękno, w religii – świętość – cztery naczelne wartości nie
mogą podlegać relatywnym ujęciom. One gruntują ludzkie życie. Człowiek spełnia
się przez to, że żyje w prawdzie, realizuje dobro, tworzy piękno, usiłuje żyć
w relacji z Bogiem. Jeśli powie się, że to wszystko jest tymczasową sprawą
zależną od aktualnie obowiązujących uzgodnień, to na skutek takiego podejścia
człowiek traci najwyższe gwarancje swojego życia.

"Nie możemy ulec pokusie relatywizmu czy subiektywnego
i selektywnego interpretowania Pisma Świętego" – mówił w Warszawie Benedykt
XVI. W jaki sposób
relatywizm destrukcyjnie wpływa na życie religijne.

– Relatywizm silnie oddziałuje na wszystkie dziedziny życia religijnego. Wystarczy
uświadomić sobie istnienie ogromnej liczby sekt o wzrastającym wpływie społecznym.
Wiele z nich zostało zrodzonych z ducha protestantyzmu. Postmodernizm usiłuje
pokazać, że wszystkie systemy religijne są wątpliwej wartości, bo każdy z nich
pojawił się w określonym historycznie czasie i miał takie, a nie inne możliwości
rozwiązania problemu relacji człowieka z Panem Bogiem. Wobec tego pluralizmu
postmodernizm, jakby wczuwając się w sytuację współczesnego człowieka, który
rzekomo nie wie, co ma wybrać, proponuje filozofię całkowicie zsubiektywizowaną.
Mówi się, że i tak wszyscy wierzymy w tego samego Boga, więc nie jest ważne,
jak to czynimy. W rzeczywistości nie jest to takie proste. To, co niesie dziś
postmodernizm, to tylko pozór religijności. To już nie jest wiara w Boga, ale
ekspozycja siebie, tworzenie sobie własnego pojęcia "Boga", tworzenie "Boga"
na własne podobieństwo. Przed takim myśleniem społeczeństwo musi się bronić.
To jest bardzo ważne dla naszego życia narodowego. Relatywizm, jaki dziś istnieje
w kulturze, podważając sens życia, uderza w człowieka, w naród, w państwo.
Nie wszystko jest do ustalenia, do dialogu, do dyskusji. Są rzeczy ponaddyskusyjne,
trzeba je uznać, bo inaczej życie ludzkie traci sens. Wydaje mi się, że to
jest pierwsze ważne przesłanie Papieża w czasie jego pielgrzymki do Polski.

Taką bezdyskusyjną kwestią jest podważany często nierozerwalny związek Kościoła
i Chrystusa.

– Benedykt XVI bardzo silnie podkreśla, że nie można oderwać Kościoła od Chrystusa
i Chrystusa od Kościoła. Kościół jest dziełem Chrystusa. To nie jest dzieło
ludzkie. Kościół jest sposobem wejścia Boga w życie ludzkości. Dlatego nie
można zasadnie twierdzić, że odrzuca się Kościół i kontaktuje się bezpośrednio
z samym Chrystusem. Takie podejście to wynik relatywizmu i subiektywizmu akcentującego "moje"
rozumienie Chrystusa. Tymczasem to rozumienie nie jest dane jako przedmiot
ludzkiej kreacji. To Bóg mówi w Objawieniu do człowieka i trzeba to Objawienie
przyjąć poważnie, na serio. Nie można z tych rzeczy żartować, skoro Chrystus
zaangażował się w ludzkie zbawienie i ostatecznie dał się zabić na potwierdzenie
tego wszystkiego, co mówił. Jako kontynuację tego dzieła zostawił człowiekowi
Kościół z kapłanami, którzy uobecniają w sposób eucharystyczny Chrystusa. To
nie jest coś dowolnego. Chrystus jako wcielony Bóg dba o człowieka poprzez
swój Kościół.

Jak Ojciec Profesor odebrał wizytę Benedykta XVI w
niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau? Papież zadał tam dramatyczne
pytanie: "Panie, dlaczego
milczałeś? Dlaczego na to przyzwoliłeś?".

– Symbolika Auschwitz oznacza znaną w całym świecie przestrogę: tu człowiek
odrzucił Boga i oto widzimy skutek. To jest wielkie przykazanie dla nas, chrześcijan,
i całej ludzkości. W swoim przesłaniu Papież nawiązał do tej symboliki i przypomniał,
że Bóg odrzucony przez człowieka zostawia go kompletnie bezbronnego. Miejsce
Boga zastępuje wtedy człowiek, a do czego człowiek jest zdolny – doskonale
ilustrują dwa wielkie totalitaryzmy, wyrosłe nieomal na naszych oczach w XX
wieku: system nazistowski i komunistyczny. Pierwszy wydał owoce w postaci takich
miejsc jak Auschwitz czy Birkenau, gdzie widać dokładnie, jak po wyrzeczeniu
się Boga człowiek stał się nikim, śmieciem. Jednak o ile potępiony przez społeczność
międzynarodową nazizm spowodował śmierć ok. 40 milionów ofiar, o tyle system
komunistyczny, który dotąd nie doczekał się potępienia, pochłonął według samych
komunistycznych źródeł ponad 110 mln istnień ludzkich. Doświadczenie tych dwóch
zbrodniczych systemów pokazało, do czego jest zdolny człowiek pozostawiony
samemu sobie.
Polacy doświadczyli tego ze szczególną mocą, gdyż oprócz zbrodni niemieckich
padliśmy ofiarą agresji komunistycznej, która trwała kilkakrotnie dłużej. Dotknęło
to zwłaszcza polskiego Wschodu. Dwa miliony od razu zesłanych przez Sowietów
na Syberię tylko dlatego, że byli Polakami, Katyń, deportacje z Kresów na zachód,
później komunistyczne więzienia, całe pasmo zbrodni, morderstw dokonywanych
skrycie i w majestacie prawa przez dziesiątki lat. Jak mało który naród Polacy
wiedzą, do czego prowadzi odrzucenie Boga.

Spokojną refleksję nad przesłaniem Benedykta XVI do Polaków zakłóciły media,
wywołując, zdaniem m.in. prezydenta Lecha Kaczyńskiego nieprzypadkowo, temat
tzw. lustracji w Kościele…

– Komunizm nie został osądzony na świecie, gdzie udaje się, że nie ma problemu,
ale i nie rozliczono go w Polsce. W efekcie mamy dziś sytuację taką, że łapie
się i piętnuje nie twórców i funkcjonariuszy zbrodniczego systemu, nie tych,
którzy zabijali i więzili, łamali ludziom życie, sumienie, karierę, ale te
– powiem obrazowo – postrzelane i niedobite kuropatwy. Nie rozliczono dotąd
i nie potępiono tych, którzy tworzyli zło. Oni, pozostawieni na znakomitych
emeryturach, żyją sobie w spokoju i w dostatku. Tropi się natomiast księży.
Co więcej, robi się z tego wielkie medialne spektakle. Ciekawe, że nadużycia
te wypływają na światło dzienne przy okazji naszych wielkich przeżyć narodowych.
Gdy umarł Jan Paweł II i cały Naród trwał zjednoczony, pogrążony w żałobie,
ktoś – jakby chciał przerwać ten poważny nastrój – wyciągnął sprawę ojca Hejmo.
Ogłoszono wszem i wobec, że przy Papieżu działał polski duchowny – szpieg.
Zakomunikował o tym prezes IPN Leon Kieres, potwierdzali postkomunistyczny
minister i historycy IPN. Trzeba było dopiero cudzoziemca Petera Rainy, żeby
odsłonić gołosłowność tych oskarżeń.
Teraz, gdy przyjechał do Polski Papież Benedykt XVI, wywołując w Narodzie ogromne
wrażenie i głębokie przeżycie religijne, znowu, jak na komendę pojawiają się
nowe rewelacje o kolejnym "szpiegu" w kręgu osób najbliższych Janowi Pawłowi
II, co natychmiast zepchnęło uwagę opinii publicznej z zadumy nad papieskim
przesłaniem na kwestię, ilu było księży agentów. Za pierwszym, jak i drugim
razem był to policzek wymierzony całemu Narodowi.
Oczywiście, że prawdę trzeba ujawnić, ale nie w ten sposób. To, co się dzieje,
to dosłownie postawienie całej sprawy na głowie. Zapomina się zupełnie, jaki
to był system. Nie mogę zrozumieć tej ogromnej pasji tropienia agentów wśród
księży. Tak jakby była to formacja donosicieli. A przecież trzeba zdawać sobie
sprawę, że każdy ksiądz, chociażby administrujący parafią, musiał mieć kontakt
z władzami choćby dlatego, że niczego nie można było wtedy normalnie w sklepie
kupić, na wszystko trzeba było mieć pozwolenia. A pozwolenia załatwiali ci,
którzy byli przysyłani do tzw. opieki. Dzisiaj ujawnianie pojedynczych nazwisk
księży – rzekomo agentów – bez wyjaśnienia realiów PRL-u, bez analizy działalności
systemu, nie służy ustalaniu prawdy, a raczej fałszowaniu historii. To trzeba
zrobić odpowiedzialnie, osadzić w kontekście, pokazać system, kto donosił,
kto łapał, kogo, dlaczego… Wyrwany z kontekstu epizod, nawet prawdziwy, nie
zawsze służy prawdzie, a stawianie skutku przed przyczyną to już ewidentna
manipulacja. Niestety, nasz Naród ciągle jest żywiony kłamstwem.

Papież Benedykt XVI wielokrotnie dawał do zrozumienia, że bardzo liczy na
Polaków. Czego dotyczą te oczekiwania, jakie zadania wypływają stąd dla nas?

– Zachowajcie wiarę, bądźcie świadkami, trwajcie mocni w wierze! Dzisiaj cała
Europa Zachodnia odeszła od chrześcijaństwa. Widać to było wyraźnie, gdy były
prezydent Niemiec w Gnieźnie przy grobie św. Wojciecha mówił, że nie można
już opierać wspólnej kultury europejskiej na chrześcijaństwie, lecz że trzeba
postchrześcijaństwa. Benedykt XVI pokazał, jakie jest to postchrześcijaństwo
i do czego prowadzi. Doświadczyliśmy tego w hitleryzmie i w stalinizmie. Ale
na tym nie koniec. Dziś na świecie zdominowanym ideologią globalistyczną zapanował
trockizm z jego brakiem szacunku dla ludzkiego życia, rozbijaniem instytucji
rodziny, uzależnianiem społeczeństw i poszczególnych ludzi.
Papież wielokrotnie wskazywał, że świadectwo Narodu Polskiego, jako tego nieomal
ostatniego narodu chrześcijańskiego w Europie, jest jemu i Kościołowi powszechnemu
niezwykle potrzebne, tak jak nam potrzebny jest Ojciec Święty jako widzialny
Zastępca Chrystusa i Głowa Kościoła na ziemi.

Dziękuję za rozmowę.

Adam Kruczek

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl