Spróbuj pomyśleć


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Szukając ratunku przed wymarciem, Polacy chętnie usłyszeli by od któregokolwiek kandydata na prezydenta wyraźną obietnicę wyborczą, zaczynającą się na przykład tak: 'Drodzy Rodacy! Narodowi polskiemu zagraża nieuchronne wymarcie. Ogólny współczynnik dzietności plasuje nas na pozycji 212. na 224 kraje i terytoria świata. Próg przeżycia narodu to minimum 2,1 dziecka żywo urodzonego na 1 osobę płci żeńskiej w wieku od 15 do 49 lat. Katastrofalnie niska dzietność na poziomie czworga dzieci przypadających na trzy potencjalne matki już doprowadziła do niepowetowanych strat, a za niedługo zakończy byt naszego narodu. Katastrofie demograficznej Polski można zapobiec. Oto program wyborczy, który solennie zobowiązuję się zrealizować jako głowa Państwa Polskiego”. I tu z ust kandydata, czy kandydatki na prezydenta wyborcy powinni usłyszeć zapowiedź celów i sposobów realizacji programu ochrony narodu polskiego przed wymarciem. Niestety, w sprawie dla Polaków najważniejszej, a przy tym jakże istotnej dla prawdziwych kobiet, nie otwierają się nawet piękne usta osobistej kandydatki szefa LSD Millera. Podobnie żaden z kandydujących przystojniaków nie raczy pochylić się nad zagrożeniem bytu narodowego. Uznając tego z siwym – a zalotnym – loczkiem za klon bezpłodnego muła POlikota, który tak długo ciągnie POwóz, dopóki nie padnie, należy wyrazić zaniepokojenie, iż poważny kandydat nie tylko na sezonowego prezydenta, ale na prawdziwego męża stanu, daje się wciągać w SB-ckie sztuczki, zamiast budować swój sukces wyborczy na mądrym ustosunkowaniu się do ponderabiliów polskiej współczesności. To, że ludzie z wiadomej firmy nadal traktują Polaków jak debili łatwo się przekonać, oglądając telewizję naziemną, nad którą krążą widma Szczepańskiego, starego Kliszki i Urbana. Na każdym kanale z wyjątkiem naszej, ciężko wywalczonej. Doprawdy, narodowi w obecnej chwili nie jest potrzebny anty-błazen. Z utęsknieniem wyglądamy męża stanu, choćby i w fazie zalążkowej.

Użyjmy więc argumentów nie wprost, za to przemawiających do wyobraźni młodzieży wychowanej w kulcie pseudoekologii gardzącej człowiekiem.

Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody i Jej Zasobów (IUCN) publikuje Czerwoną Księgę Gatunków Zagrożonych. Jest to lista zagrożonych wyginięciem gatunków organizmów pogrupowanych w kategoriach określających stopień zagrożenia wyginięciem danego gatunku. Gatunki już wymarłe oznaczane są skrótem EX (extinct), wymarłe na wolności, wymarłe w stanie dzikim, które mogą żyć jeszcze w hodowlach i ogrodach zoologicznych – EW (extinct in the wild), najbardziej zagrożone wyginięciem gatunki, krytycznie zagrożone – CR (critically endangered), gatunki, którym przypisuje się wysokie ryzyko wymarcia w niedalekiej przyszłości klasyfikowane są jako zagrożone – EN (endangered), gatunki, które mogą wymrzeć stosunkowo niedługo, choć nie tak szybko jak zagrożone należą do kategorii narażone – VU (vulnerable), gatunki bliskie zaliczenia do poprzedniej kategorii, ale jeszcze się do niej niekwalifikujące to bliskie zagrożenia NT (near threatened) i wreszcie gatunki najmniejszej troski – LC (least concern). Edycja Czerwonej Księgi z roku 2011 zawierała spis niemal 60 tysięcy gatunków, w tym ponad 45 tysięcy gatunków zwierząt. W tym samym roku na 7,5 miliona szacowano liczbę gatunków nadal nieodkrytych. Obecnie znanych jest 1 mln 200 tysięcy żywych gatunków, a co roku do tej listy naukowcy dodają od 15 do 20 tysięcy nowo odkrytych. Istnieje też przekonanie, że co roku wymiera od 0,01% do 0,1% wszystkich gatunków, za co taki WWF i jego sponsorzy, w tym Coca Cola, winią przede wszystkim człowieka. Ergo, im mniej ludzi, tym więcej zachowanych gatunków np. zwierząt, z których każdy jest ważniejszy od rodzaju ludzkiego. Absurdalność doktryny ekoterroryzmu ilustruje fakt, że dotychczas odkryto zaledwie 12% wszystkich gatunków królestwa zwierząt.

Z dzietnością ogólną 2.1, czyli na progu przeżycia narodu znajdują się Turcja i Kolumbia. Wystarczy ciężka epidemia nieuleczalnej zarazy, jak np. wirusowa choroba Ebola, aby kraje te spadły z kategorii według Czerwonej Księgi narażonych VU do zagrożonych EN, ale zapewne zdołają się odrodzić i nie osiągną dna demograficznego Polski. Gdyby Czerwona Księga Gatunków zagrożonych wymarciem miała swój odpowiednik opisujący narody zagrożone wymarciem , Polacy zostaliby zaklasyfikowani do kategorii najbardziej zagrożonych wyginięciem, krytycznie zagrożonych CR (critically endangered).

Niestety, odpowiednik czerwonej księgi dla narodów nie istnieje. Od chrztu Mieszka I w przyszłym roku upłynie 950 lat, w czasie których jako naród zostaliśmy po wielekroć odkryci jako trwały i niezbędny składnik europejskiej mozaiki narodów, ważny zaczyn i filar rozwoju cywilizacji jak żadna inna owocnie służącej całej ludzkości. Pomimo to, nie możemy liczyć na troskę jakiegoś ciała unijnego czy światowego o nasze przeżycie. Wymierający Polacy to nie chrząszcze rzadkiego gatunku i ochrona im się nie należy. Zresztą progu przeżycia 2,1 nie przekracza żaden naród w Europie. Najwyższym poziomem dzietności, 2, 08, szczyci się Francja, ale nie staraniem rdzennych Francuzów, a przedstawicieli obcych kultur, nieraz jawnie wrogich wypieranej populacji rodzimej, aby znów posłużyć się terminologią z zakresu ochrony bioróżnorodności.

Wart swojej godności Prezydent Polski może uratować wszystkich Europejczyków przed ekstynkcją, czyli wyginięciem.

Cóż ma począć katolik? To co zawsze. Spojrzeć z ufnością na Krzyż. Choć zasłonięty od 5. Niedzieli Wielkiego Postu do uczczenia Krzyża w Wielki Piątek, wiemy, że tam jest. Tak samo mamy pewność, że Ukrzyżowany za nasze grzechy i po trzech dniach Zmartwychwstały Chrystus nie opuści nas w potrzebie.

Życzę Państwu błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pana Naszego Jezusa Chrystusa.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

(Poza nagraniem: rozszerzenia przekraczające pojemność czasową radiowego felietonu znajdą Państwo na stronie Catholic Culture: Inspiration for Salvation ; tamże przypisy, odnośniki i ilustracje.)

drukuj